Pierwsza połowa to typowy przykład meczu walki, w którym nie zabrakło wielu przewinień, agresji i ostrej gry. Sędzia Tomasz Wajda zdecydowanie miał ręce pełne roboty, o czym świadczy VAR użyty w 23. sekundzie spotkania, który zakończył się czerwoną kartką. Jak poradzili sobie arbitrzy w tym meczu? 23 sekundy gry i czerwona kartka! Tak naprawdę mecz dopiero co się rozpoczął, a piłkę rozgrywali obrońcy Termaliki. Nemanja Tekijaski przyjął futbolówkę, obrócił się w stronę swojego bramkarza i został zaatakowany przez Damiana Gąskę. Jak ukazały powtórki napastnik Górnika "dziubnął" piłkę do przodu, a próbujący uratować tę sytuację defensor z Niecieczy kopnął swojego rywala i przewrócił go na murawę. Sędzia Tomasz Wajda uznał, że zawodnik gospodarzy zagrał piłkę i puścił grę dalej. Z pomocą przyszli mu Tomasz Kwiatkowski i Arkadiusz Kamil Wójcik, którzy pełnili funkcję arbitrów VAR. Po dość długiej analizie przed monitorem VAR, Tomasz Wajda zdecydował, że doszło do przewinienia i w związku z tym został podyktowany rzut wolny, a Nemanja Tekijaski został ukarany czerwoną kartką, gdyż swoim przewinieniem zatrzymał akcję sam na sam z bramkarzem. Zgodnie z przepisami gry finalna decyzja arbitra była prawidłowa. Bez wątpienia był to faul taktyczny, który polegał na przerwaniu realnej szansy na zdobycie bramki. Gdyby nie przewinienie to Damian Gąska wyszedłby sam na sam z bramkarzem Termaliki i żaden z innych zawodników nie byłby w stanie go dogonić i utrudnić to. Sytuacja jest klarowna i nie powinna budzić dyskusji i kontrowersji. Niebezpieczne zderzenie głowami W 19. minucie doszło do kontrowersji, po której gospodarze domagali się czerwonej kartki dla jednego z zawodnika Górnika Łęczna. Do lecącej piłki ruszyli Mateusz Grzybek i Przemysław Banaszak, którzy chcieli zagłówkować. Niestety nie skończyło się to dobrze, gdyż pierwszy futbolówkę uderzył zawodnik z Niecieczy, a następnie zaatakował go głową Banaszak. Obaj zawodnicy padli na murawę i niezbędna okazała się pomoc. Niestety Grzybek zakończył to starcie z rozciętą głową i musiał opuścić boisko. Sędzia Tomasz Wajda wycenił to przewinienie na żółtą kartkę, co nie spodobało się gospodarzom. Patrząc na to zajście trudno doszukać się celowości, jednak pamiętajmy, że musimy ocenić skutek. Skutkiem była rozcięta twarz i konieczna zmiana. Moim zdaniem jest to kontrowersje i arbiter miał podstawy do wykluczenia Banaszaka, jednak bliżej jest mi do żółtej kartki, gdyż było to całkowicie przypadkowe wejście, po którym obaj zawodnicy ucierpieli. Myślę, że podobnie ocenili to VAR-owcy, którzy odstąpili od interwencji. Po nieco ponad 10 minutach, Przemysław Banaszak ponownie dał się we znaki arbitrowi, który ukarał zawodnika Górnika żółtą kartką i w konsekwencji wykluczył go z dalszej gry. Banaszak spóźniony zaatakował Tomasza Loskę i uczynił to w sposób nierozważny, co prawidłowo ocenił sędzia Wajda. W 36. minucie sędzia Tomasz Wajda podyktował rzut karny dla Termaliki za faul Tomasza Midzierskiego. Defensor Górnika Łęczna chciał wybić piłkę, jednak był nieco spóźniony i w efekcie podstawił nogę Romanowi Gergelowi i spowodował jego upadek. Decyzja o rzucie karnym nie powinna budzić kontrowersji, gdyż była to dość klarowna sytuacja. "Jedenastkę" na bramkę na 1-0 zamienił Piotr Wlazło. Karny dla Górnika? W 59. minucie sam na sam z bramkarzem wyszedł Michał Mak. Interweniujący golkiper Termaliki rzucił się pod nogi swojego rywala, a następnie futbolówka powędrowała w bok, a Mak upadł na murawę, zwijając się z bólu. Zawodnicy Górnika domagali się przewinienia, jednak gwizdek sędziego Wajdy milczał. Z dostępnych powtórek, wydaje się, że decyzja arbitra była prawidłowa. Loska wybił piłkę spod nóg Maka, a następnie doszło do zderzenia. Remis w tym spotkaniu raczej nie satysfakcjonuje żadnej ze stron. Górnik Łęczna pozostał na ostatniej pozycji w tabeli, a ekipa z Niecieczy znajduje się zaledwie 1 punkt nad strefą spadkową.