Miedź przed meczem ze Śląskiem pragnęła rewanżu za niedawną wysoką porażkę w ekstraklasie 0:5 na własnym stadionie, a wrocławianie chcieli się przełamać, bo od wspomnianych derbów nie wygrali ani razu.Swój cel zrealizowali ci pierwsi i trener Nowak nie krył zadowolenia. "Ta wygrana nas na pewno podbuduje pod kątem ligi. Gratuluję moim zawodnikom, bo mimo przeciwności zespół pracuje i pokazuje, że jest zespołem" - dodał.Od początku przewagę mieli gospodarze, częściej utrzymywali się przy piłce i atakowali, a Miedź cofnięta na własną połowę grała kontratakami. Z ataku pozycyjnego wrocławian nie wynikało zupełnie nic, podobnie jak z wypadów legniczan i kibice oglądali widowisko bez żadnych sytuacji bramkowych.Wydawało się, że w pierwszej połowie już nic się nie wydarzy, kiedy Borja Fernandez odważniej wbiegł w linię obrońców Śląska, którzy nie tylko go nie zaatakowali, ale jeszcze się rozbiegli i zrobili miejsce, aby oddał strzał. Uderzenie nie było mocne, ale precyzyjne i Jakub Wrąbel był bez szans.Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Śląsk nadal przeważał, był przy piłce, a Miedź kontratakowała. Spotkanie toczyło się praktycznie tylko na połowie gości. Poza sytuacją Roberta Picha, który strzelał z kilku metrów głową, wrocławianie nie mieli jednak sytuacji bramkowych."To kolejny mecz u nas, który powtarza się jak film. Mamy przewagę, gramy na inną bramkę, rywal ma jedną akcję i jest 0:1. Później atakujemy, mamy przewagę, ale nie jest łatwo grać atakiem pozycyjnym. Wszystkim zespołom w Polsce gra się ciężko. Jak widzimy, zespoły grające z kontry zdobywają punkty i przechodzą w pucharze dalej. My mamy inną filozofię gry, ale trzeba to udoskonalić, aby zdobywać bramki" - ocenił trener Śląska Tadeusz Pawłowski.Do zakończenia spotkania kibice oglądali słabe widowisko, sytuacji bramkowych praktycznie nie było. Śląsk rozgrywał piłkę, bił głową w mur, a Miedź kopała piłkę, aby jak najdalej od własnej bramki."Nie było to porywające widowisko. Nie ma co mówić, że było inaczej. Skrupulatnie realizowaliśmy swoje założenie taktycznie. Wiedzieliśmy, że musimy pilnować boczne rejony boiska, bo w tych Śląsk jest groźny i stamtąd wyprowadza groźne akcje. Do tego uczulaliśmy naszych piłkarzy na stałe fragmenty gry. Byliśmy znowu blisko ustawieni i dobrze się asekurowaliśmy. Styl nie był najlepszy, ale zwycięzców się nie sądzi" - podsumował Nowak.Pawłowski, mimo piątego przegranego meczu u siebie, zapowiedział, że nie zamierza zmieniać nastawienia swojej drużyny na styl defensywny i grę z kontry."Jeżeli będziemy w Polsce grać tylko na kontrę, przeszkadzanie, to będziemy niedługo przegrywać z zespołami z Kazachstanu czy Azerbejdżanu. Nie tędy droga. Takie jest moje zdanie" - wyjaśnił trener Śląska.