Krakowianie kiepsko weszli w spotkanie, tracąc bramkę w 23 minucie. Jej strzelcem był młodzieżowy reprezentant Polski Patryk Dziczek. W końcówce o wszystkim rozstrzygnął Patryk Sokołowski. - Na pewno liczyliśmy na to, że będzie to inaczej wyglądało. Przyjechaliśmy do Gliwic po trzy punkty, a wyjeżdżamy z niczym. Kluczowe w tym wszystkim były bramki dla Piasta. My staraliśmy się gonić, ale druga bramka zamknęła mecz - mówił po meczu Dawid Kort, który wczoraj na boisku pojawił się w drugiej połowie, zmieniając w przerwie Vullenta Bashę.Gliwiczanie, którzy na swoim koncie mają już 25 punktów i póki co są na drugim miejscu w ligowej tabeli, szczególnie w pierwszej połowie mieli zdecydowaną przewagę. Gdyby nie dobra postawa w bramce krakowskiego zespołu Mateusza Lisa, to ich prowadzenie mogło być wyższe. - Nie byliśmy zaskoczeni takim przebiegiem spotkania. Piast to dobry zespół. To my słabo weszliśmy w to spotkanie - przyznawał po meczu pomocnik krakowskiej drużyny. Kort popisał się w 74 minucie kapitalnym trafieniem z prawie 40 metrów, po którym piłka trafiła w porzeczkę bramki rozpaczliwie interweniującego Frantiszka Placha. - Szczerze to myślałem, że wpadnie. Piłka opadała i z mojej perspektywy wyglądało to tak, że znajdzie się w siatce. Szkoda, że tak się nie stało - komentował pomocnik "Białej Gwiazdy". Czego zabrakło Wiśle w meczu w Gliwicach? - Stwarzania sobie sytuacji bramkowych. To był główny powód - odpowiedział krótko Kort. Po 14 ligowych kolejkach jedenastka prowadzona przez Macieja Stolarczyka ma na swoim koncie 22 punkty i póki co zajmuje 5. miejsce w ligowej tabeli. Wczorajsza przegrana w Gliwicach była czwartą w tym sezonie. Kolejnym rywalem "Białej Gwiazdy" będzie w sobotę za tydzień u siebie Zagłębie Lubin. Michał Zichlarz