Niemal dokładnie rok temu doszło do jednej z największych sensacji w sezonie 2015/2016. Beniaminek Termalica Bruk-Bet podejmował wielką Legię, która wygrywała mecz za meczem. Niecieczanie prowadzili do przerwy 1-0, a spotkanie zakończyło się szokującą porażką klubu ze stolicy aż 0-3. Wynik poszedł w świat, a piłkarze z Warszawy zostali upokorzeni przez klub z wioski, która liczy 750 mieszkańców. Już w tym sezonie, jesienią, Bruk-Bet znów pokonał Legię, choć tym razem "tylko" 2-1. Media pisały, że mały klub jest koszmarem mistrzów Polski. Czy ten zły sen Legii będzie trwał? - Słyszałem nawet, że prezes Leśnodorski mówił w żartach, że ufunduje premię za 3-0. On nie chce wygrać 1-0 z Termalicą, chce wygrać 3-0 i więcej - uśmiecha się Czesław Michniewicz, szkoleniowiec Bruk-Betu Termaliki. - Nie widziałem ich pierwszego meczu z Ajaksem, bo jechałem po rodzinę do Krakowa. Obejrzę z odtworzenia. Będę teraz oglądał wszystkie mecze. Być może nawet się wybiorę... a nie, nie wybiorę się do Warszawy, bo grają w Amsterdamie - śmieje się Michniewicz. Klątwa Leśnodorskiego Jeden z najlepszych trenerów w Ekstraklasie ma powody do radości, bo jego drużyna w ostatnim meczu zremisowała 1-1 z liderem - Lechią Gdańsk. W dodatku przez większość spotkania jego zespół sprawiał lepsze wrażenie i eksperci podkreślali, że zasłużył na zwycięstwo. Teraz niecieczanie zmierzą się w Warszawie z Legią. Mistrz Polski może być podmęczony, bo w czwartek zagra z Ajaksem Amsterdam w Lidze Europejskiej. Michniewicz ma jednak powody do niepokoju. - Nasz pech polega na tym, że Miroslav Radović dostał żółtą kartkę, nie zagra w rewanżu z Ajaksem i będzie świeży na spotkanie z nami. Chyba jednak "klątwa prezesa Leśnodorskiego" tak zadziałała, że woli zagrać Radoviciem przeciwko nam, a nie Ajaksowi - dodaje trener Bruk-Betu, a uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Michniewicz jest jednym z najbardziej doświadczonych szkoleniowców w Ekstraklasie. Pracował m.in. w Lechu Poznań i Zagłębiu Lubin, a to jedyne kluby, które dysponowały pokaźnymi budżetami. W pozostałych finanse nie były mocną stroną, a Michniewicz musiał pracować z piłkarzami, których zastał w drużynie. I zazwyczaj osiągał wyniki ponad stan. Podobnie jest teraz w Niecieczy. Budżetowa przepaść Bruk-Bet zmierzy się z Legią, a jak oszacował tygodnik "Piłka Nożna", niecieczanie mają aż 28 razy mniejszy budżet od mistrza Polski. - Jaka to mawia Zbigniew Boniek, "wszystko wynika z biedy". Gdyby stać nas było na budżet 200 mln, to też byśmy taką kadrę zrobili. Dobrze, że jest taki klub w Polsce, który stać na dużo więcej, a który jednocześnie godnie reprezentuje nas w Europie. Poza początkiem w Lidze Mistrzów, teraz wygląda to całkiem przyzwoicie. Myślę, że wszyscy mają z tego satysfakcję, tym bardziej, że pracuje tam polski trener i jest kilku reprezentantów - dodaje Michniewicz. - Cieszę się, że jest taki klub jak Legia, ale dla nas też się miejsce znajdzie. Jestem optymistą. Potrzebujemy przynajmniej trzech zwycięstw, by znaleźć się w górnej ósemce. To nie jest mało - podkreśla Michniewicz. Jego zespół zajmuje obecnie szóste miejsce w Ekstraklasie, a do tej pory uzbierał 34 punkty. Wydaje się, że po rundzie zasadniczej powinien znaleźć się w grupie mistrzowskiej. A jeśli tak się stanie, to przy obecnym systemie rozgrywek w rundzie finałowej może stać się wiele, a Termalica może nawet myśleć o pucharach. Michniewicz jednak twardo stąpa po ziemi i nie wybiega w przyszłość. Skupia się na najbliższych meczach, a początek rundy ma bardzo trudny, bo rywalizuje z najmocniejszymi zespołami w Polsce. Po Lechu Poznań (0-3) i Lechii Gdańsk (1-1) przyszedł czas na Legię, a dopiero po tym spotkaniu Termalica zagra z Ruchem Chorzów, Wisłą Płock i Śląskiem Wrocław. - Terminarz mamy zabójczy, ale z drugiej strony tłumaczyłem zawodnikom, że gorzej byłoby nie wygrać z sąsiadami w tabeli, a na koniec zagrać trzy mecze z Lechem Legią i Lechią. Nie ma co wybrzydzać - pociesza się Michniewicz. Tymczasem Bruk-Bet testuje czterech piłkarzy, którzy jeszcze mogą wzmocnić zespół. To Mladen Bartulović, Coll Donaldson, Thomas Juel-Nielsen i Arturs Karaszausks. Do końca tygodnia sztab ma zdecydować, czy zostaną zatrudnieni. Przed sezonem trener Michniewicz udzielił dużego wywiadu Interii. Całość można przeczytać tutaj. Łukasz Szpyrka