Drużyna z Niecieczy zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli i ma 29 punktów, o pięć mniej od Piasta Gliwice i Lechii, które znajdują się nad strefą spadkową. Aby zakończyć sezon na bezpiecznym miejscu, Bruk-Bet nie może pozwolić już sobie na żadną wpadkę i wygrać każde z pozostałych czterech spotkań. W poprzedniej kolejce Bruk-Bet przegrał na wyjeździe z Cracovią 2-4, mimo że jeszcze osiem minut przed końcem prowadził 2-1 i miał szansę na kolejne gole. "Suma nieszczęść w tym spotkaniu nie była do kwadratu, ale do sześcianu. Przykro to powiedzieć, ale nasza sytuacja jest dramatyczna" - nie ma wątpliwości trener Zieliński, który w spotkaniu z Lechią nie będzie mógł skorzystać z trzech kluczowych piłkarzy: Bartosza Szeligi oraz Martina Mikovicia i Romana Gergela. Wszyscy będą pauzować za kartki, przy czym obydwaj Słowacy zostali zdyskwalifikowani na dłużej i nie będą mogli pomóc drużynie w trzech najbliższych meczach. Piłkarze Bruk-Betu zdają sobie sprawę, że już tylko cud może uratować ich przed spadkiem. "Sami musimy uderzyć się w pierś. Jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Przegraliśmy trzy kolejne mecze. Potrzebujemy punktów jak ryba wody. Cóż nam jednak pozostaje - będziemy walczyć dalej" - zapewnia Mateusz Kupczak. Piątkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 20.30. Piłkarze Bruk-Betu udali się na nie samolotem z Krakowa. W poprzednim meczu pomiędzy tymi zespołami w Gdańsku padł remis 2-2. Grzegorz Wojtowicz