W 2015 r. wprawili w osłupienie nie tylko piłkarską Polskę, ale całą Europę. Do podtarnowskiej wsi, zamieszkiwanej przez niewiele ponad 700 osób, zjeżdżali zagraniczni dziennikarze, by opisywać fenomen miejscowości, w której znajduje się szkoła, kościół i stadion. Ekstraklasowy stadion. Statystyka na "tak" Teraz wszystko wskazuje na to, że historia się powtórzy. Gdyby bowiem piłką rządziła tylko statystyka, to niecieczan już teraz należałoby witać w Ekstraklasie. Drużyna jest liderem i ma aż 10 punktów przewagi nad trzecim miejscem, które nie daje pewności awansu. 10 punktów to przepaść, jakiej w ostatniej dekadzie nie była w stanie wypracować żadna drużyna z I ligi. O jej roztrwonieniu nie wspominając. Świetną zimę miał np. dwa lata temu Raków Częstochowa i w rundzie jesiennej zdołał odskoczyć rywalom na osiem punktów, a sezon kończył z sześcioma przewagi. Podobnie było w zeszłym sezonie, gdy po jesieni miejsce dające awans zajmowała Warta oraz Podbeskidzie i dziś oba zespoły grają w Ekstraklasie, choć poznaniacy dostali się tam po barażach. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! By jednak ostudzić optymizmy w ekipie "Słoni", warto przypomnieć sezon 2016/2017, gdy po pierwszej rundzie prowadziły Chojniczanka i GKS Katowice, z odpowiednio pięcioma i trzema punktami przewagi nad trzecią pozycją. Wiosna jednak przewróciła tabelę do góry nogami i rozgrywki wygrała Sandecja, a drugi był Górnik Zabrze, który rundę wiosenną atakował dopiero z ósmej pozycji! - Spokojnie powtarzam zawodnikom, że musimy być cały czas skoncentrowani, bo tylko wtedy będziemy mogli iść cały czas do przodu. Nie wolno się zadowalać tym, co się ma. Trzeba chcieć więcej - mówił Mariusz Lewandowski, trener Termaliki. W Niecieczy w tym sezonie postawiono jednak na stabilizację. Państwo Witkowscy, właściciele klubu, którym często brakowało cierpliwości, tym razem racjonalnie pogodzili się z porażką i mimo braku awansu w poprzednim sezonie, zostawili na stanowisku Lewandowskiego. Szkoleniowiec objął Termalikę, gdy miała pięć punktów straty do strefy barażowej, ale mimo wszystko zdołała do niej wejść. Przegrała jednak decydujący mecz z Wartą, ale dla właścicieli klubu taki wynik był wystarczający, by zaufać trenerowi. I na razie tego nie żałują.