Emocjami z piątkowego meczu pierwszej ligi można by obdzielić kilka innych spotkań. Piłkarze z Niecieczy walczyli o remis, który zapewniał im awans do Ekstraklasy. ŁKS musiał wygrać, by zagrać w barażach. Łodzianie dwa razy prowadzili, ale w 89. minucie z rzutu karnego wyrównał Piotr Wlazło. Powtórki pokazały, że decyzja sędziego była bardzo kontrowersyjna. To nie był koniec emocji, bo w doliczonym czasie arbiter podyktował kolejną jedenastkę, tym razem dla ŁKS. I w tym przypadku można było mieć wątpliwości. Na 3-2 trafił jednak Łukasz Sekulski i gospodarze mieli ogromne powody do radości. - Nie może być tak, że sędzia tłumaczy się, bo dla nas nie powinno być rzutu karnego, to teraz podyktował przeciwko nam - złościł się przed kamerami Polsatu Sport Adam Radwański, pomocnik Bruk-Betu. Po końcowym gwizdku nerwy puściły jego koledze z drużyny. Artem Putiwcew bez piłki z impetem w plecy zaatakował Carlosa Garcię, który padł na ziemię. Zawodnicy obydwu drużyn rzucili się sobie do gardeł i sędziowie musieli ich rozdzielać. "To jest czerwona kartka" - nie miał wątpliwości komentator Polsatu. Atak Putiwcewa najpewniej w czwartek oceni Komisja Dyscyplinarna Polskiego Związku Piłki Nożnej i podejmie decyzję o ewentualnej karze. Bruk-Bet przegrał drugi mecz z rzędu i wciąż nie może przypieczętować awansu do Ekstraklasy. Wypuszczona szansa sprawiła, że także Mariusz Lewandowski, trener niecieczan na konferencji prasowej nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy i po krótkiej ocenie, wyszedł z sali. - Straciliśmy gola w ostatnich sekundach, a remis dawał nam awans. Mocno wierzę w ten zespół i jesteśmy drużyną, która zasłużyła na Ekstraklasę. Cały sezon byliśmy w formie i będziemy cieszyć się z awansu. Nie powinniśmy tego meczu przegrać, ale piłka jest czasem brutalna - stwierdził 66-krotny reprezentant Polski. 1. liga: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz AK