Jeszcze rok temu grał w niższych ligach z amatorami, a w środę zatrzymywał strzały Airama Cabrery czy Janusza Gola.- Przed meczem delikatny stres był, ale koledzy mi pomogli i zdjęli ze mnie presję. Trochę się stresowałem, ale nie tak, jak w większości sobie wyobrażałem - przyznaje.Występ przeciwko Cracovii był dla niego nagrodą za dobrą postawę na treningach, bo do tej pory nie miał jeszcze okazji zadebiutować w pierwszej drużynie z Niecieczy. - Gratuluję mu tego meczu, bo to na pewno było niesamowite przeżycie. Pierwszy mecz i to o taką stawkę, a on stanął na wysokości zadania... Od razu jednak apeluję o spokój i rozsądek, bo to jest jeden występ, a teraz Michała czeka już tylko praca, praca i jeszcze raz praca - podkreśla Marcin Kaczmarek, trener niecieczan.Leżoń: - Tak naprawdę jeszcze niczego nie osiągnąłem. Fajnie, że wygraliśmy i zachowałem czyste konto, ale błędy też popełniałem - przyznaje bramkarz.Karierę zaczynała w Dąbrovii Dąbrowa Tarnowska, skąd trafił do rezerw zespołu z Niecieczy, a następnie do Rzemieślnika Pilzno. Do kadry pierwszego zespołu Bruk-Betu został dołączony niedawno, a po meczu z Cracovią wyglądał na zadowolonego.- Cracovia tak jak my chciała wygrać i w końcu musiała nas zepchnąć do defensywy. Wytrzymaliśmy jednak opór, a do tego strzeliliśmy drugą bramkę, więc się cieszymy - przyznał Leżoń półtorej godziny po meczu stojąc jeszcze w... stroju sportowym. Wszystko dlatego, że gdy zawodnicy z Niecieczy świętowali w szatni, Leżoń został zaproszony do loży VIP, skąd mecze oglądają sponsorzy.Po miłym świętowaniu przyjdzie jednak czas na ciężką pracę. - Chcę walczyć o numer jeden, jak najwięcej grać i kiedyś bić się o to, by rywalizować z najlepszymi bramkarzami w Polsce - zakończył.Z Niecieczy Piotr Jawor