Paweł Brożek został bohaterem szlagieru ligi, dzięki jego golowi Wisła pokonała Legię 1-0. - Taktyka, którą po raz pierwszy zaprezentowaliśmy w meczu z Legią - dotychczas stosowaliśmy wysoki pressing - nas też zaskoczyła. W meczu Legii z Cypryjczykami zauważyliśmy jednak, że warszawianie mają duże problemy ze stwarzaniem sytuacji, jeśli rywal dobrze się broni na własnej połowie i też chcieliśmy tak zagrać - tłumaczy zmianę sposobu gry specjalnie pod ostatniego rywala Paweł. Po pokonaniu najlepszej polskiej drużyny wiślacy nadal twardo stąpają po ziemi. Paweł Brożek uważa, że Wiśle daleko do tego, by uznać ją za drużynę klasową, brakuje stabilizacji, szczególnie w meczach wyjazdowych. - Po dwóch słabych latach Wisła ma, młody zespół i on potrzebuje czasu na grę w pucharach. Nasza drużyna wymaga też kilku wzmocnień, dopiero po nich będzie można walczyć o puchary - dodał. Napastnik tłumaczył też, dlaczego w meczu z Legią biegał mniej niż zwykle. - Od strony fizycznej sporo mi brakowało, bo przez tydzień poprzedzający mecz bardziej się leczyłem niż trenowałem. Na trening wyszedłem dopiero w piątek. Ta przerwa się odbiła na mojej dyspozycji - zaznaczył. "Brozio" przyznał, że wyjazd za granicę był dla niego niezłą nauczką. - Mam 30 lat i ciężko, żebym nadal machał rękoma na boisku. Jednak się czegoś nauczyłem na Zachodzie. Nikt mi tego gestykulowania nie wytykał, ale sam się irytowałem oglądając siebie w powtórkach. Gdybym mógł cofnąć czas, to nie poszedłbym już do Turcji. Trabzonspor to dobry klub, ale tam nie dostaniesz drugiej szansy. Taka jest mentalność Turków - opowiadał Paweł. Jak przystało na brata bliźniaka, napastnik Wisły optuje za tym, by do zespołu dołączył także Piotr Brożek, który po odejściu latem z Lechii Gdańsk nie ma kontraktu i trenuje w rezerwach "Białej Gwiazdy". - Piotrek trenuje i czeka. Jest w dobrej formie, zawsze był bardzo dobrym piłkarzem. Jeśli tylko dostanie szansę, to pomoże każdej drużynie. W Wiśle też by się przydał - uważa Paweł.