"Obyś żył w ciekawych czasach" - mówi stare chińskie przysłowie. Po bliższym zbadaniu tematu okazuje się, że to nie przysłowie, a przekleństwo. Czasy faktycznie są ciekawe, a pandemia koronawirusa, która wyszła właśnie z Chin, zdezorganizowała nasze życie, w tym rozgrywki sportowe. Jak wygląda wejście na stadion w dobie pandemii? Weźmy miejski obiekt w Gdyni. Trzeba wypełnić odpowiednią ankietę, odpowiedzieć na pytania, czy miało się temperaturę i objawy typowe dla koronawirusa. Następnie trzeba zdezynfekować ręce. Podczas śledzenia widowiska piłkarskiego należy mieć na sobie lateksowe rękawiczki oraz maseczkę zasłaniające usta i nos. Cały czas mówimy o tzw. "Strefie 2", wydzielonej dla mediów. Tymczasem w tzw. "Strefie 0" mogą przebywać jedynie sędziowie spotkania, obie rywalizujące drużyny - innymi słowy, osoby przebadane na obecność koronowirusa. Z tej właśnie "Strefy 0" wdarł się na murawę kibic Arki Gdynia, który nic nie robiąc sobie z obecności zbyt wolno reagujących służb porządkowych zbliżył się, bez maseczki (!) na odległość kilku kroków do bramkarza Wisły Kraków, Michała Buchalika. Przez chwilę wydawało się, że może dojść do tragedii, bo kibic wyraźnie nie miał pokojowych zamiarów i wykrzykiwał wulgarne hasła pod adresem Wisły Kraków. Jak wiadomo fani Arki żyją w długoletniej przyjaźni z odwiecznym wrogiem "Białej Gwiazdy, Cracovią. Na szczęście na dramatyczne wydarzenia szybko zareagował piłkarz Arki, Michał Nalepa, który wziął sprawy w swoje ręce i pomógł ochronie wyprowadzić ze stadionu chuligana. W meczowej relacji podeszliśmy do sprawy humorystycznie (Arka Gdynia - Wisła Kraków 0-0): "Monotonię w 21. minucie spotkania przerwał kibic Arki, który mimo że mecz toczył się bez publiki, wbiegł na boisko, zdołał wyrazić swą opinię o klubie z Krakowa. Niestety, miał na sobie starą koszulkę gdyńskiego klubu, gdyby miał aktualną, kto wie, może dograłby do końca spotkania?" Jednak żarty na bok, mogło dojść do prawdziwej tragedii. Skandalem jest wbiegnięcie na murawę kibica, gdy mecz toczy się z publicznością, a co dopiero gdy jej nie ma? Być może nietypowe okoliczności rozegrania spotkania i mniejsza niż zwykle liczba stewardów uśpiła czujność ochrony? Nie stanowi to jednak w żadnym wypadku okoliczności łagodzącej dla Arki Gdynia, a przeciwnie - obciążającą. Jaka kara spotka klub?