Kilka lat temu Afrykańska Konfederacja Piłkarska ogłosiła listę 200 najlepszych futbolistów "Czarnego Lądu" w ostatnim półwieczu. Znalazło się na niej nazwisko Kakoko. Ojciec piłkarza Arki urodził się w 1950 roku w belgijskim Kongo, w Leopoldville (obecnie Kinszasa). Grał w miejscowym klubie Imana i szybko trafił do reprezentacji Zairu, jak w latach 1971 - 1997 brzmiała nazwa, rządzonego przez Mobutu Sese Seko, Demokratycznej Republiki Konga. Zairczycy byli wtedy najmocniejszą reprezentacją w Afryce. Jako pierwszy zespół z Czarnej Afryki w historii, wywalczyli awans do finałów piłkarskich mistrzostw świata. W listopadzie i grudniu 1973 r. ograli w eliminacjach silną Zambię oraz Maroko, które jako pierwsze afrykańskie państwo po II wojnie zagrało w finałach MŚ w Meksyku w 1970 roku. Etepe Kakoko zajął wtedy czwarte miejsce w głosowaniu na piłkarza roku Afryki prestiżowego magazynu France Football. Zanim Zairczycy pojechali na mundial do Niemiec Zachodnich, to triumfowali jeszcze w Pucharze Narodów Afryki. W marcu 1974 roku, w finale w Kairze, pokonali Zambię 2-0. Kakoko zdobył w turnieju jednego gola, w spotkaniu z Mauritiusem. Na MŚ w Niemczech Zairczykom przyszło się zmierzyć w trudnej grupie 2 z broniąca tytułu mistrza świata Brazylią, a także silnymi ekipami Jugosławii i Szkocji. W swoim pierwszym meczu Zairo grał z mocną wtedy reprezentacją Szkocji. W składzie Wyspiarzy byli tacy zawodnicy, jak Kenny Dalglish, Joe Jordan, Billy Bremner czy Martin Buchan. Mistrz Afryki, z grającym z numerem 21 na koszulce Etepe Kakoko, nie przestraszył się silnego rywala. Skończyło się jednak na porażce 0-2. Potem przydarzyła się katastrofa. Drużyna z Afryki doznała jednej z największych klęsk w historii mundiali, przegrywając na stadionie w Gelsenkirchen z Jugosławią aż 0-9. Na zakończenie rozgrywek grupowych nastąpiła porażka z Brazylią 0-3. Etepe Kakoko zagrał w dwóch pierwszych meczach. - Ojciec opowiadał, że kiedy przyjechali na mistrzostwa świata do Niemiec, to mieszkali w małej wiosce. Mieszkańcy przychodzili do hotelu, w którym mieszkali piłkarze, bo chcieli dotknąć ich czarnej skóry. Dla ojca ten wyjazd to była wielka przygoda i wielka rzecz. Zagrał przecież w finałach mistrzostw świata, a potem został w RFN. W Saarbruecken do dzisiaj go pamiętają - tłumaczy Yannick Kakoko. Piłkarz Arki urodził się właśnie w Saarbruecken, gdzie jego ojciec strzelał bramki dla miejscowego 1.FC w latach 80. Choć Yannick ma kongijski paszport, to jak przyznaje, bardziej czuje się Niemcem, niż obywatelem DR Konga. - Urodziłem się i wychowałem w Niemczech. Do Kinszasy też jednak jeżdżę, bo mam tam rodzinę - podkreśla. "Janek", bo tak wołają na pomocnika Arki, do Polski przyjechał prawie trzy lata temu. Na początku grał w Miedzi Legnica, by zimą rok temu przenieść się do Arki. Drużynie z Pomorza pomógł w wywalczeniu upragnionego awansu do Ekstraklasy, a jesienią był mocnym punktem zespołu w lidze i w Pucharze Polski, gdzie gdynianie, po wygranej w pierwszym meczu 3-0 z Wigrami na wyjeździe, są już jedną nogą w finale. Pomocnik Arki będzie miał okazję do pierwszego triumfu w swojej karierze i choć w jakiś sposób dorównania słynnemu ojcu. Michał Zichlarz