W ostatnim w tym roku ekstraklasowym meczu rozgrywanym w Gdyni pomiędzy Arką i Wisłą Płock, emocji nie brakowało. Najpierw, po trafieniach Dominika Furmana i Oskara Zawadki prowadzili goście, by w drugiej połowie stracić trzy bramki (gole Adama Dancha i dwa Michała Janoty) i oddać prowadzenie piłkarzom z Wybrzeża. Mecz został rozstrzygnięty jednak w 89. minucie, kiedy to wyrównał Alan Uryga. - Trudno wytłumaczyć ten mecz - powiedział Kibu Vicuna, trener Wisły Płock. - Przez pierwsze 20 minut Arka była lepsza, potem my strzeliliśmy dwie bramki. I było wszystko dobrze. Natomiast nie wiem, co się stało w drugiej połowie. Przy pierwszej straconej bramce mieliśmy problem z kryciem, drugiego gola oddaliśmy za darmo, doprowadzając do karnego z niczego. Szanujemy ten jeden punkt, ale nie jestem zadowolony z wyniku. Po raz kolejny zdobywamy trzy punkty na wyjeździe i nie wygrywamy meczu. Nie może tak być - stwierdził szkoleniowiec drużyny z Płocka. W podobnym tonie wypowiadał się trener gospodarzy. - Bardzo dużo pecha było w tym meczu - powiedział Zbigniew Smółka, opiekun Arki. - Zadecydowały stałe fragmenty gry. W szatni powiedzieliśmy sobie, że jeżeli zdobędziemy bramkę na 1-2, to ten mecz jeszcze możemy zwyciężyć. Zakończyło się remisem, kolejnym brakiem zwycięstwa. Zasłużyliśmy na więcej, więc czuję duży niedosyt, ale punkt szanujemy. Po 20 rozegranych meczach Arka zachowała dziewiątą pozycję w tabeli Ekstraklasy. Zarówno jednak Zagłębie Lubin jak i Cracovia, tracące do gdynian jeden punkt, mają o jeden rozegrany mecz mniej. Z kolei Wisła Płock zajmuje dwunastą pozycję, i o jeden punkt wyprzedza Miedź Legnica, która również jeszcze w tym roku zagra jedno spotkanie. Łukasz Razowski z Gdyni Zobacz szczegóły z Ekstraklasy!