- Po wygranym meczu z ŁKS chłopcy podnieśli głowy i nabrali wiary w siebie. W niedzielę czeka nas trudne zadanie, ale chcemy szukać punktów głównie na własnym stadionie - powiedział przed spotkaniem Ekstraklasy z Piastem Gliwice trener piłkarzy Arki Gdynia Jacek Zieliński. Do spotkania z Piastem, które rozpocznie się w niedzielę o 12.30, zawodnicy Arki przystąpią po wygranej w Łodzi z beniaminkiem ŁKS 4-1. Było to również ich pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo. - Po tym spotkaniu rozmawialiśmy z piłkarzami i wspólnie uznaliśmy, że jeśli chcemy w pełni zdyskontowany ten sukces, musimy pójść za ciosem i poprawić ten wynik w niedzielę. Z Piastem chcemy zagrać zdecydowanie, agresywnie i narzucając swoje warunki. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji i gdzie mamy szukać punktów, czyli głównie w meczach na własnym stadionie. Takie jest nasze nastawienie - stwierdził na konferencji prasowej w Gdyni Zieliński. Na własnym stadionie Arka kiepsko do tej pory radziła sobie z drużyną z Górnego Śląska. Trzy z sześciu rozegranych w Gdyni ligowych spotkań zakończyły się triumfem gliwiczan, a trzy remisem. - Wiem, że Arce różnie z Piastem szło i to dla nas niewygodny rywal, ale statystyki są po to, aby je przełamywać. W niedzielę trzeba zrobić wszystko, aby zadowolić kibiców oraz zainkasować trzy punkty, bo to jest dla nas najważniejsze. Mamy łapać kontakt z grupą zespołów, które uciekają ze strefy spadkowej - dodał. Piast zdobył do tej pory 10 bramek, ale ma jednocześnie najmniej liczne snajperskie grono w ekstraklasie. Gole dla tej drużyny strzelało tylko trzech zawodników - Jorge Felix ma na koncie pięć trafień, Piotr Parzyszek dwa, a Gerard Badia jedno. Dwie bramki zafundowali im rywale. - To uproszenie sprawy, bo zazwyczaj zwracanie uwagi na najgroźniejszych zawodników skutkuje tym, że ktoś wyjdzie z cienia. Piast jest groźny przy stałych fragmentach, ale ma też dobrych piłkarzy grających na boku i potrafi zagrać akcje oskrzydlające. Wiemy, że czeka nas bardzo trudne zadanie, jednak po meczu z ŁKS chłopcy podnieśli głowy i nabrali wiary w siebie - podkreślił. W czwartek w konfrontacji 1/64 finału Pucharze Polski, występując w rezerwowym składzie, gdynianie przegrali 0-1 w Opolu z ostatnią w tabeli pierwszej ligi Odrą. - Mając w perspektywie w niedzielę prawie w samo południe ligowy mecz oraz trwającą w sumie 16 godzin podróż, musieliśmy podzielić skład. Mamy szeroką kadrę i chciałem dać szansę tym, którzy do tej pory mniej grali. Dla nas to jest przykra porażka, bo zakładaliśmy, że awansujemy do kolejnej rundy. Zdaję sobie sprawę, że zawiedliśmy, ale nie uważam, że ten mecz świadomie odpuściliśmy. Nic takiego nie miało miejsca. A zawodnicy, którzy nie pojechali do Opola, solidnie trenowali przez dwa dni w Gdyni, są wypoczęci i na nadzielę będą gotowi do gry na maksa - zapewnił. Z kolei gliwiczanie zwyciężyli po dogrywce 5-1 w Skierniewicach Unię. - Mecze ligowe to zupełnie inny kaliber i inne rozdanie, tym bardziej, że te drużyny zagrają w niedzielę w zupełnie innych składach. Poza tym rywalizujemy z aktualnym mistrzem Polski. Gliwiczanie są po różnych przejściach, zwłaszcza po odpadnięciu z europejskich pucharów, ale to wciąż bardzo silny i groźny zespół - podsumował. Marcin Domański Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!