W piętnastym meczu na poziomie Ekstraklasy było bardzo blisko, ale znów Arce Gdynia nie udało się wygrać derbów z Lechią Gdańsk. "Żółto-niebiescy" trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry prowadzili 3-2, ale mimo tego nie wywieźli ze Stadionu Energa nawet punktu, bowiem przegrali 3-4. Sytuacja gdynian w tabeli PKO Ekstraklasy robi się krytyczna, po 27 seriach gier tracą do bezpiecznej pozycji sześć punktów i zajmują przedostatnią pozycję w tabeli. Trener Arki Ireneusz Mamrot musi starać się szukać pozytywów po tak pechowym debiucie. Na pewno trzy gole strzelone na wyjeździe Lechii to niezły rezultat, nawet jeśli dwa z nich zostały zdobyte strzałami z rzutów karnych. W przekroju całego spotkania nieźle wyglądała ofensywna gra całego zespołu. W szeregach "żółto-niebieskich" zdaniem obserwatorów najlepiej prezentował się 19-letni Mateusz Młyński. Do tej pory pozycja młodzieżowca była w gdyńskim zespole słabo obsadzona, słyszało się głosy, że to pod tym względem to najsłabszy klub w naszej lidze. - "Młynek" brał ciężar gry na siebie, był aktywny, zagrał najlepiej spośród piłkarzy Arki - mówi Interii Janusz Kupcewicz, najlepszy piłkarz w historii klubu, a obecnie jego skaut - Cieszę się, że ten chłopak wreszcie zagrał na miarę swego potencjału. Tym bardziej, że prowadziłem jego ojca Piotra jeszcze w Cartusii. To bardzo fajna, ułożona rodzina, Mateusz wie czego chce. Nie jest tajemnicą, że możni Ekstraklasy czynią zakusy na młodego piłkarza Arki, zwłaszcza że według ligowej nomenklatury jeszcze dwa lata będzie występował jako młodzieżowiec. Głośno było o ofercie z Legii Warszawa, do której Młyński odniósł się na łamach kibicowskiego portalu Arkowcy.pl: - Nie ukrywam, że zainteresowanie z innych klubów jest, ale na razie jestem w Arce i tu będę dawał z siebie wszystko - tłumaczy skrzydłowy.