W debiucie Mamrota zawodnicy Arki przegrali w niedzielę w derbach Trójmiasta na wyjeździe z Lechią 3-4. Żółto-niebiescy bliscy byli jednak w Gdańsku wywalczenia kompletu punktów, bowiem jeszcze w 86. minucie prowadzili 3-2, a decydującą bramkę stracili w szóstej minucie doliczonego czasu z rzutu karnego. "Ten mecz zamknęliśmy przeprowadzoną w środę rano analizą i od tego momentu liczy się dla nas najbliższe spotkanie ze Śląskiem. Cieszę się, że w mojej drużynie nie widać podłamania, tylko ludzką i sportową złość, bo wiemy w jakich okolicznościach przegraliśmy. Pomimo tego, że strzeliliśmy trzy bramki, w naszej grze ofensywnej jest jeszcze dużo do poprawienia. Musimy też być zdecydowanie bardziej agresywni w określonych strefach boiskach, szczególnie bliżej własnej bramki" - zauważył. Prowadzona wcześniej przez 48-letniego szkoleniowca Jagiellonia Białystok nie potrafiła wygrać ze Śląskiem. Za jego kadencji bilans drużyny z Podlasia z wrocławianami to dwa remisy i trzy porażki. "Nie czas rozpamiętywać, dlaczego wcześniej nie udało mi się pokonać Śląska. Teraz jestem trenerem Arki i muszę zrobić wszystko, aby jak najlepiej przygotowań zespół i żebyśmy w niedzielę odnieśli zwycięstwo. Zresztą nie ma znaczenia, z kim przychodzi nam rywalizować, bo nasza sytuacja w tabeli jest taka, że musimy usilnie szukać punktów w każdym spotkaniu" - zaznaczył. Gdynianie przegrali trzy poprzednie mecze. Broniący się przed spadkiem żółto-niebiescy, którzy do bezpiecznej 13. lokaty tracą sześć punktów, nie mogą pozwolić sobie na kolejne niepowodzenie. "Na tym etapie rozgrywek, chociaż jest bliżej końca niż początku, nie można powiedzieć, że w niedzielę czeka nas mecz o wszystko. To oczywiście bardzo ważne spotkanie, ale jest jeszcze wiele punktów do zdobycia. W niedziele nic się nie rozstrzygnie, jednak każda strata skomplikuje naszą sytuację" - skomentował.