Ojrzyński zastąpił w poniedziałek Grzegorza Nicińskiego, który awansował z Arką do Ekstraklasy, a teraz doprowadził ją do finału Pucharu Polski. - Szkoda mi Grześka, bo wykonał kawał dobrej roboty. Proza trenerskiego życia jest jednak taka, że ja wykorzystuję szansę, bo zwolniono mojego kolegę trenera, a za chwilę zwalniają mnie i ktoś inny wchodzi na moje miejsce. Doświadczył tego ostatnio także tak wybitny fachowiec jak Włoch Claudio Ranieri, który niespodziewanie zdobył mistrzostwa Anglii z Leicester City, a w lutym pożegnał się z pracą - stwierdził nowy szkoleniowiec żółto-niebieskich. Pierwszą decyzją 45-letniego trenera było zabranie drużyny na dwudniowe zgrupowanie do Centralnego Ośrodka Sportu Cetniewo. - Powód takiej decyzji był też prozaiczny, bo nasze boisko jest w remoncie i w Gdyni nie mielibyśmy gdzie trenować. Chcę oczywiście również poznać się z drużyną, bo spotkaliśmy się we wtorek rano w szatni, zjedliśmy śniadanie i wyjechaliśmy do Cetniewa. Na zgrupowaniu będą wszyscy piłkarze i chcę z nimi indywidualnie porozmawiać. Nie wiem, czy uda mi się z każdym, bo doba ma 24 godziny, a będziemy trenować dwa razy dziennie. Do tego dochodzą posiłki, odprawy oraz czas na regenerację. Chcę także, aby zawodnicy odpoczęli, bo nie wiadomo jak zareagują na pewne bodźce - wyjaśnił. Gdynianie fatalnie spisują się na wiosnę. "Żółto-niebiescy" przegrali pięć ostatnich meczów, cztery w Ekstraklasie oraz pucharową konfrontację z Wigrami Suwałki, i stracili w nich aż 20 bramek. Arka z dorobkiem 30 punktów plasuje się po 28 kolejkach na 13. pozycji. - Mam swoje spostrzeżenia, ale nie chcę się nimi dzielić publicznie. Najpierw zamierzam dotknąć pewnych rzeczy i wtedy okaże się, czy były one trafne. Trenerzy są rozliczani z tego, jak drużyna prezentuje się na boisku i trzeba zrobić wszystko, aby było lepiej niż ostatnio. W tym roku Arka odniosła tylko jedno zwycięstwo, nad Koroną Kielce, ale trzeba pamiętać, że ci sami zawodnicy mieli bardzo udany początek sezonu, kiedy efektownie rozprawiali się z rywalami, a także pokonali w Warszawie Legię 3-1 - przypomniał. Ojrzyński nie ukrywa, że czeka go w Gdyni trudne zadanie, ale wierzy w utrzymanie zespołu w Ekstraklasie. - Jestem dobrej myśli. Należę do ludzi odważnych i podjąłem się tego wyzwania, bo tak traktuję pracę w Arce. A gdybym powątpiewał w sukces, na pewno nie podpisałbym kontraktu. Każdy mecz ma być dla nas finałem, z każdego dnia oraz z każdego spotkania trzeba wycisnąć jak najwięcej i jak najszybciej gromadzić punkty, bo walczymy o byt. Oczywiście nie jestem tego w stanie dokonać sam, bo to wymaga współpracy wszystkich osób zatrudnionych w klubie, a także kibiców. Arka ma być jednością - zapewnił. Nowy szkoleniowiec beniaminka Ekstraklasy ponad rok pozostawał bez pracy - 3 marca 2016 roku został zwolniony z Górnika Zabrze. - To był przedświąteczny okres i od razu poszedłem na ekstremalną Drogę Krzyżową. Później pojechałem ze znajomymi do Norwegii, aby pochodzić po tamtejszych górach i przeżyć jakąś przygodę. Miałem też kilka propozycjo spoza Ekstraklasy, aczkolwiek jakieś zapytania z najwyższej klasy również były - przyznał. Ten czas były zawodnik AZS AWF Warszawa starał się poświęcić głównie rodzinie. "Przypilnował" przejścia syna, który podobnie jak tata także jest bramkarzem, z Korony do Legii Warszawa, był z nim także na testach w Manchesterze i Liverpoolu. - Sygnał z Arki dostałem właśnie wtedy, kiedy byliśmy w mieście Beatlesów. Musiałem zostawić syna i skrócić swój pobyt w Anglii. Pomagałem oczywiście żonie, bo córka jest w "trudnym" wieku, ma 16 lat i właśnie kończy gimnazjum - podsumował Ojrzyński. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz