W I-ligowej Arce Gdynia hierarchia bramkarska jest ściśle ustalona. W lidze broni Daniel Kajzer, w Pucharze Polski Kacper Krzepisz. Stąd między słupkami Żółto-Niebieskich w półfinałowym meczu z Piastem Gliwice stanął właśnie młody golkiper Arki, który nieoczekiwanie stał się bohaterem serii rzutów karnych, która rozstrzygnęła to spotkanie. Na pomeczowej konferencji Krzepisz ujawnił co było tajemnicą sukcesu w zwycięskim konkursie rzutów karnych. - Mieliśmy z trenerem bramkarzy, Jarosławem Krupskim rozpracowanych wszystkich zawodników Piasta Gliwice. Była analiza, poza tym miałem trochę szczęścia - przyznał Krzepisz. W decydującym meczu o Puchar Polski, 2 maja w Lublinie, Arka Gdynia zmierzy się ze zwycięzcą drugiego meczu półfinałowego, w którym zagrają obrońca trofeum Cracovia i Raków Częstochowa. - Ktokolwiek będzie naszym finałowym rywalem, to nie my będziemy faworytem. Tak było i w meczu z Piastem, dlatego pojedziemy po swoje. Po puchar - powiedział po meczu Kacper Krzepisz. Bramkarz rewelacji tegorocznych rozgrywek Pucharu Polski podziękował kibicom Arki Gdynia, których nie było na stadionie, jednak piłkarze czuli ich wsparcie: - Dziękujemy naszym fanom za doping, czuliśmy że nas wspierają. Ich pomoc była potrzebna, gdyż prawie cały mecz się broniliśmy. Ogromnie cieszę się, że udało nam się awansować do finału. Poprzedni zwycięski dla Arki finał oglądałem w telewizji w 2017 r., teraz będę mógł wziąć w nim udział - podkreślił szczęśliwy Kacper Krzepisz. Na koniec na pytanie czy mecz z Piastem Gliwice był najlepszym w karierze Kacpra Krzepisza odparł: - Łatwe pytanie, łatwa odpowiedź: Tak! To najlepszy mecz w mojej karierze. Wciąż nie wierzę, że jesteśmy w finale. Jestem wniebowzięty - zakończył szczęśliwy bramkarz finalistyu Pucharu Polski, Arki Gdynia, Kacper Krzepisz. MS