I-ligowa Arka Gdynia nie była faworytem meczu półfinału Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Po serii rzutów karnych gdynianie sprawili jednak niespodziankę i to oni zagrają w finale tych rozgrywek, 2 maja w Lublinie. Trener Arki, Dariusz Marzec był po meczu z Piastem bardzo szczęśliwy: - Cieszymy się z tego, że jesteśmy w finale. Jeszcze większa radość może stać się naszym udziałem, gdy ten finał wygramy. Wiem, że moi zawodnicy wierzą, że możemy sięgnąć po trofeum, tak samo jak ja. W meczu z Piastem od początku do końca była wiara w powodzenie. Nie wyróżniam nikogo z moich piłkarzy, wszyscy są bohaterami, wszyscy oddali na boisku serce - zaznaczył szkoleniowiec. Na zapleczu Ekstraklasy Arka spisuje się w kratkę, ale z Piastem Gliwice grała jak równy z równym, co podkreślił trener Marzec: - Piast to klasowy zespół, z bardzo dobrym trenerem. Jest na fali wznoszącej, na wiosnę gra bardzo dobrze i od dawna nie przegrał. Moja drużyna grała z silnym rywalem jak równy z równym, oni mieli swoje sytuacje, my swoje. Były okresy naszej przewagi, był czas przewagi Piasta. Arka Gdynia jest rewelacją tegorocznych rozgrywek Pucharu Polski, jednak priorytet tego zespołu jest niezmienny: - Nie tracimy z oczu najważniejszego - rozgrywki pucharowe to jedno, a powrót do ligowej elity to nasz cel najważniejszy w tym sezonie - powiedział trener Żółto-Niebieskich. Gdynianie wywalczyli awans do czwartego finału Pucharu Polski w historii klubu. Ten awans został wywalczony po serii rzutów karnych, które arkowcy egzekwowali skuteczniej od zawodników Piasta Gliwice. Trener Dariusz Marzec ujawnił zabawną historię związaną ze strzałami z 11 metrów. - Na jednych z ostatnich zajęć przed półfinałem żartowaliśmy, że jeśli trafię w poprzeczkę bramki to awansujemy do finału. Trafiłem i proszę - słowa dotrzymałem! - powiedział na pomeczowej konferencji szczęśliwy trener finalisty Pucharu Polski, Arki Gdynia, Dariusz Marzec. MS