Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Cracovia Zobacz zapis relacji na urządzeniach mobilnych Obie drużyny przystępowały do wtorkowego meczu będąc już pewnym utrzymania. Leszek Ojrzyński miał kłopoty z bocznymi obrońcami, bo Adam Marciniak i Tadeusz Socha pauzowali za żółte kartki, a Maciej Warcholak był kontuzjowany. Dlatego ma lewej obronie zagrał Achilleas Poungouras. Z kolei Michał Probierz, trener Cracovii, nie byłby sobą, gdyby nie dokonał roszad w składzie. Jedna była wymuszona, bo Michał Helik pauzował za kartki, więc środek obrony tym razem stanowili Niko Datković i Ołeksij Dytiatjew. Natomiast w środku pola wystąpił Adam Deja, którego nie było w składzie od... poprzedniego roku, a dokładnie 13 grudnia. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 10. minucie. Mateusz Szwoch dośrodkował z rzutu rożnego, a zupełnie niepilnowany Rafał Siemaszko z kilku metrów "główkował" do siatki. Tym samym Cracovia została zmuszona do ataku pozycyjnego, a to nie do końca jej pasuje. Natomiast Arka mogła skupić się na kontrach i stałych fragmentach gry. Po jednym z nich w 32. minucie, wrzucie z autu Damiana Zbozienia, Maciej Jankowski przedłużył piłkę głową, a Dawid Sołdecki, również głową, dwukrotnie próbował pokonać Adama Wilka, jednak bramkarz "Pasów" najpierw odbił piłkę, a potem przerzucił nad poprzeczką. W 45. minucie indywidualną akcją popisał się Krzysztof Piątek, który zszedł z lewej strony do środka i uderzył zza pola karnego, ale Pavels Szteinbors sparował piłkę. Probierz szukał nowych rozwiązań. Po godzinie wpuścił na murawę Daniela Pika i Nicolaia Brocka-Madsena. To jednak Arka miała dobrą okazję na podwyższenie wyniku. W 68. minucie zza pola karnego przymierzył Patryk Kun, jednak Wilk popisał się ładną paradą, wybijając piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi, pięć minut później, z narożnika pola karnego przymierzył Pik, ale nie trafił w bramkę. Gospodarze strzelili jednak gola na 2-0. Błąd popełnił Wilk, który przy próbie chwytu w okolicach linii pola karnego nie utrzymał piłki, a potem przewrócił na ziemię przeszkadzającego mu Kuna. Do "jedenastki" podszedł Szwoch i uderzeniem pod poprzeczkę zdobył bramkę. Cracovia miała szansę na przynajmniej honorowego gola. Wprowadzony Javi Hernandez został sfaulowany w polu karnym przez Michała Nalepę. Sędzia Zbigniew Dobrynin początkowo uznał, że Hiszpan symuluje i pokazał mu nawet żółta kartkę, ale po analizie VAR wskazał na "wapno". Do rzutu karnego podszedł mający 20 goli na koncie i walczący o koronę króla strzelców Krzysztof Piątek, ale jego uderzenie było słabe i w środek bramki, więc Szteinbors nie miał wielkich problemów z obroną. To drugi karny z rzędu obroniony przez Łotysza. Poprzednio dokonał tej sztuki w meczu z Pogonią Szczecin. Przy prowadzeniu 2-0 trener Arki Leszek Ojrzyński zdecydował się w końcówce wpuścić na boisko debiutanta, niespełna 18-letniego napastnika Jana Łosia, który do tej pory występował w czwartoligowych rezerwach. Paweł Pieprzyca Arka Gdynia - Cracovia 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Rafał Siemaszko (10., głową), 2-0 Mateusz Szwoch (80., karny). Arka: Pavels Szteinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Frederik Helstrup, Achilleas Poungouras - Patryk Kun (89. Jan Łoś), Dawid Sołdecki, Michał Nalepa (90.+3 Krzysztof Sobieraj), Mateusz Szwoch - Maciej Jankowski, Rafał Siemaszko (70. Ruben Jurado). Cracovia: Adam Wilk - Diego Ferraresso, Niko Datković, Ołeksij Dytiatjew, Michal Sipliak - Mateusz Wdowiak (60. Daniel Pik), Adam Deja (60. Nicolai Brock-Madsen), Miroslav Czovilo, Milan Dimun, Antonini Czulina (71. Javi Hernandez) - Krzysztof Piątek.Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Żółte kartki: Sołdecki, Nalepa - Diego, Datković, Javi Hernandez, Czovilo. Widzów 3677. Powiedzieli po meczu: Michał Probierz (trener Cracovii): - Takie mecze i porażki uczą, także pokory. Jeśli zbyt luźno podchodzi się początku spotkania to w trakcie meczu nie da się tego zmienić. Samo nic się nie zrobi. W ostatnich spotkaniach celowo zmienialiśmy ustawienie obrony i niektórych zawodników, aby zobaczyć jak to funkcjonuje. Dlatego te mecze dostarczyły mi odpowiedzi na niektóre pytania. Podobnie jak z Sandecją tracimy kuriozalną bramkę, kiedy przy rzucie rożnym nikt nie kryje zawodnika rywali. Wydawało się, że w pewnym momencie możemy przejąć kontrolę nad meczem, ale brakowało nam celnego dogrania z bocznych sektorów boiska. - W tych spotkaniach było kilka eksperymentów, ale w pozostałych dwóch potyczkach nie będzie już taryfy ulgowej i zagrają najlepsi. Na pewno nie jestem zadowolony z tego, że nie było zaangażowania na 100 procent. Wielu zawodników nie podeszło do tego meczu w odpowiedni sposób i na pewno tego tak nie zostawię. Będziemy o tym rozmawiać, bo przed pierwszym gwizdkiem uczulałem swoich zawodników, że jeśli ktoś przegrywa pięć spotkań z rzędu, to na pewno jest dodatkowo zmobilizowany. Zrobimy wszystko, aby zająć na koniec sezonu dziewiąte miejsce. Leszek Ojrzyński (trener Arki Gdynia): - Inaczej oddycha się po zwycięskim meczu. Teraz została nam tylko liga i myślę, że w tym spotkaniu przyjemnie się Arkę oglądało, a niektóre akcje, które przeprowadziliśmy, były może nawet najlepsze za mojej kadencji. Pod koniec pierwszej połowie daliśmy się jednak zepchnąć do defensywy, ale jeszcze raz okazało się, że mamy bardzo dobrze dysponowanego bramkarza. - Na drugą połowę wyszliśmy z zamiarem, aby nie stracić bramki, a samemu coś dorzucić. I tak się stało. To zwycięstwo kosztowało nas jednak sporo zdrowia, rywale mieli też rzut karny, ale Szteinbors go obronił, a zawodnicy z pola popisali się świetną asekuracją. Pod koniec pojawił się jeszcze nestor Arki Krzysztof Sobieraj, który walczył i pokazał charakter. Mieliśmy przez kontuzje i kartki spore problemy kadrowe, ale odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy mistrzowskiej Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy spadkowej