Występujące tu jedenastki w historii bezpośrednich pojedynków spotkały się ze sobą 11 razy. Drużyna Bruk-Bet Termalicy wygrała aż sześć razy, zremisowała dwa, a przegrała tylko trzy. Od początku spotkania niewiele się działo na boisku. Można powiedzieć, że jednym z ważniejszych wydarzeń w pierwszych minutach meczu było ukaranie zawodnika kartką. Jedyną kartkę w pierwszej połowie dostał Łukasz Sołowiej z GKS-u Tychy. Była to 10. minuta pojedynku. Na tym zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Szczęście uśmiechnęło się do zawodników GKS-u Tychy w 59. minucie spotkania, gdy Wilson Kamavuaka zdobył pierwszą bramkę. Na pół godziny przed końcowym gwizdkiem sędzia ukarał kartką Artioma Putiwcewa, piłkarza gości. W 62. minucie za Patrika Mišáka wszedł Michał Orzechowski. Między 66. a 90. minutą, arbiter starał się uspokoić grę pokazując dwie żółte kartki piłkarzom gości i jedną drużynie przeciwnej. Drużyna GKS-u Tychy zdominowała rywali na boisku. Przeprowadziła o wiele więcej groźnych ataków na bramkę przeciwników, oddała cztery celne strzały. Przewaga jedenastki Bruk-Bet Termalicy w posiadaniu piłki była ogromna (63 procent), niestety, pomimo takiej przewagi piłkarze przegrali mecz. To nie było ładne widowisko, piłkarze często faulowali, co powodowało przestoje w meczu i zniecierpliwienie na trybunach. Zawodnicy gospodarzy obejrzeli w meczu dwie żółte kartki, a ich przeciwnicy trzy. Drużyna gospodarzy nie skorzystała ze zmian. Natomiast jedenastka Bruk-Bet Termalicy w drugiej połowie wykorzystała wszystkie zmiany. Już w najbliższą sobotę drużyna GKS-u Tychy zawalczy o kolejne punkty na wyjeździe. Jej rywalem będzie Miedź Legnica. Natomiast w niedzielę Stomil Olsztyn zagra z zespołem Bruk-Bet Termalicy na jego terenie.