Cezary Kowalski, Polsat Sport: W niedzielę na nieoficjalnej stronie stomil.olsztyn.pl ukazuje się tekst na temat zawiłości transferowych w klubie ("Sprawdzać pora amatora"). Autor skupia się na wzmocnieniach z niższych lig holenderskich, które opierają się o kontakty Partyka Mazana. Tego samego dnia głos zabiera członek Rady Nadzorczej, Michał Żukowski, który w imieniu przewodniczącego, Michała Brańskiego, domaga się wyjaśnień od prezesa i dyrektora sportowego, czyli od Wojciecha Kowalewskiego i Sylwestra Czereszewskiego. A w poniedziałek okazuje się, że obaj jesteście zdymisjonowani... Wojciech Kowalewski, były prezes Stomilu: - Jesteśmy w szoku. Sylwka znam od lat, ufałem mu i ufam nadal. Trudno mi się odnosić do wpisów anonimowych osób i tego, o czym one tak naprawdę stanowią. Od lat funkcjonując w środowisku piłkarskim nauczyłem się, że czytanie wpisów osób ukrywających się za jakimiś nickami i ustosunkowywanie się do nich nie ma większego sensu. Zarzut wobec was był taki, że gdzieś te transfery były powiązane. Ktoś kogoś znał, mieszkał w jednym mieście, trenował w jednym klubie, sprawy prowadził ten sam pośrednik. - Ale co to jest za zarzut? Nie jest rzeczą dziwną, że we współczesnym świecie, nie tylko piłkarskim, ludzie współpracują na zasadzie kontaktów i komunikacji. Zawsze jest tak, że informacja o konkretnym zawodniku, która może okazać się informacją cenną, jest przekazywana w jakiejś sieci. Nie jest żadną tajemnicą, że Patryk Mazan jest osobą, która współpracowała z Sylwestrem Czereszewskim. Znają go wszyscy, razem wspierają rozwój piłki nożnej na Warmii, a przede wszystkim w Olsztynie. Robią to od lat i to skutecznie. Byli choćby w stanie sfinansować z własnych środków zmodernizowanie boisk piłkarski, z których korzystają głównie dzieci. Jako prezes klubu korzystałem z pomocy, porad wielu osób, zbierałem różne opinie. Rozmawiam z trenerami, menadżerami, przedstawicielami samorządów, sponsorami i wieloma innymi osobami. Nie było dnia abym nie rozmawiał z ludźmi mieszkającymi w Polsce, Czechach, Ukrainie, Francji, Rosji, Łotwie, Wielkiej Brytanii czy Holandii. Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Czy poprzez Patryka Mazana było transferowanych rzeczywiście najwięcej zawodników? - W tym momencie w klubie jest ich pięciu, w ponad 24-osobowej kadrze pierwszego zespołu. Van Huffel, Carolina, Loshi, Troshupa, Van Weert. Z których trzech trafiło do Olsztyna w oknie zimowym 2020, a kolejni dwaj w letnim 2020. W tych transferach Patryk Mazan uczestniczył, jako osoba, która pomagała nam w logistyce i przybliżeniu zawodnikom realiów klubu, aby przyjęli naszą ofertę. Pomagał w rozmowach z ich trenerami czy opiekunami. Normalny proces. Chciałbym podkreślić, że obejmując funkcję prezesa Stomilu, w celu weryfikacji wszystkich kontraktów, wprowadziłem zasadę, która nie jest nowa, ale nie była wcześniej stosowana w Stomilu. Czyli wielostopniowy proces ich akceptacji. Zanim przeczyta i podpisze się pod kontraktem prezes, najpierw czyni to osoba odpowiedzialna za konstrukcję prawną, a później dyrektor sportowy. Daje to transparentność tym działaniom. O rzekomy brak przejrzystości też były do was pretensje. - O czym my mówimy? Czy klub musi tłumaczyć się ze wszystkich działań jakimś anonimom, którzy definiują absurdalne zarzuty? Od tego są dokumenty i sprawozdania spółki. Od momentu, w którym zostałem prezesem, czyli 16 grudnia 2019 roku, klub zatrudnił szesnastu nowych zawodników. Kwota z tytułu prowizji dla pośredników transferowych wynosiła w tym czasie: całe zero złotych! Dla porównania, coś co jest oczywiście do sprawdzenia w sprawozdaniach finansowych klubu, to w roku 2019, przed tym jak objąłem stanowisko prezesa prowizje menedżerskie wyniosły około 80 tysięcy złotych, a opłaty z tytułu kwot transferowych prawie 90, z czego 70 tysięcy tylko za jednego z zawodników, którego już w Stomilu nie ma. To są dane ogólnodostępne. Tak jak informacja, że dzięki wprowadzonym do drużyny młodzieżowców w rundzie rewanżowej sezonu 2019/20 klub z programu Pro Junior System zarobił 800 tysięcy złotych.