Maciej Słomiński, Interia: W weekend rozgrywki wznowiła Ekstraklasa. Oglądałeś mecze wizualizując Podbeskidzie w gronie tych drużyn? Jesteście przecież liderem rozgrywek 1 ligi. Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała: - Daleki jestem od dzielenia skóry na niedźwiedziu. Mamy przed sobą 12 meczów, wszystkie trudne. W myśl hasła "bij mistrza" będą się na nas nastawiać, jak to na lidera. Nic nie jest rozstrzygnięte. Wierzę bardzo w moich piłkarzy. Na razie mamy 43 punkty i to wszystko. Urodzony z ciebie dyplomata, ale lider musi grać o awans. Inaczej to nie ma sensu. - Przed sezonem zakładaliśmy miejsce w pierwszej szóstce, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcemy na finiszu być w czołowej dwójce, która uzyska promocję. Jeśli nie udałoby się awansować, czy to zachwieje klubem? - Chcemy pokazać się na ekstraklasowych salonach. Mamy plan na rozwój klubu pod każdym względem, nie tylko sportowym. Podbeskidzie wyszło z wielu problemów, także organizacyjno-finansowych. Dziś jest klubem dobrze funkcjonującym i poukładanym. Mamy zaplanowany kolejny rok i 99 procent kadry z przedłużonymi kontraktami. Robimy wszystko, aby sportowo i organizacyjnie być gotowym na Ekstraklasę. Nie wiem, czy dobrze czytam twój pomysł na drużynę, ale jest to klasyczna ligowa mieszanka rutyny z młodością. - Celowo tak budowaliśmy zespół. Mamy swą strategię i filozofię pracy. Zespół jest zbilansowany. Mamy kilku doświadczonych piłkarzy, ale wciąż "głodnych" sportowo i mentalnie. Mamy chłopaków, którzy są na dorobku, młodych wilków, żądnych sukcesów. Mamy też piłkarzy z regionu jak Kacper Gach, Damian Hilbrycht, Konrad Sieracki czy Kuba Bieroński. Chcemy by Podbeskidzie cały czas się rozwijało.