Typowany na faworyta do awansu ŁKS zawodzi w rundzie wiosennej 1. ligi i nie może wyjść z kryzysu. Wydawało się jednak, że w niedzielnym meczu z GKS Jastrzębie spadkowiczowi z ekstraklasy uda się odnieść zwycięstwo. Gospodarze prowadzili bowiem od 12. minuty po golu z rzutu karnego Hiszpana Antonio Domigueza, a do tego po czerwonej kartce dla obrońcy GKS Michała Bojdysa od 23. minuty grali w przewadze. Nie wykorzystali jednak nawet tego atutu, bo w doliczonym czasie gry do remisu - również po wykorzystanym rzucie karnym - doprowadził Daniel Rumin. Napastnik gości mógł już wcześniej zdobyć gola, lecz w 85. minucie jego strzał z jedenastu metrów obronił 19-letni Dawid Arndt. Po końcowym gwizdku nastroje w obu ekipach były odmienne. Trener gości Łukasz Włodarek nie ukrywał, że dla jego drużyny remis w Łodzi jest jak zwycięstwo. "Dzisiejszy mecz dla nas się tak potoczył, że mieliśmy okazję pokazać, jakim zespołem jesteśmy i nasze cechy wolicjonalne były na wyżynach. Ten remis to dla nas sukces i mam nadzieję, że będzie on nas budował w kolejnych spotkaniach" - podkreślił szkoleniowiec 16. drużyny w tabeli. Mamrot zaznaczył natomiast, że jego zespół jest sam sobie winien kolejnej straty punktów. "Zremisowaliśmy mecz, w których przeciwnik poza dwoma zamieszaniami w naszym polu karnym, po których były dwa rzuty karne, nie stworzył sobie sytuacji. My mieliśmy ich bardzo dużo i sami sobie jesteśmy winni. Mieliśmy kilka okazji na 2-0. Nie było u nas odpowiedniego parcia na kolejne bramki, chociaż właśnie o tym rozmawialiśmy w przerwie. Dziś przekonaliśmy się, jak piłka potrafi ukarać za nieskuteczność" - ocenił opiekun łodzian. ŁKS w sześciu ostatnich meczach zdobył zaledwie pięć punktów i spadł na 5. miejsce w tabeli, przedostatnie gwarantujące udział w barażach o ekstraklasę. W niedzielę nie wykorzystał szansy, by na finiszu rozgrywek umocnić się w tej strefie, bowiem siódma Miedź ma pięć punktów mniej i zaległy mecz z Puszczą Niepołomice. Mamrot nie ukrywał, że w jego drużynie jest problem, z którym sztab nie może sobie poradzić. Zapewnił przy tym, że mimo słabszego okresu cel ŁKS się nie zmienił i jego piłkarze do końca będą walczyli do awans. "To jest zespół, który ma problem od dłuższego czasu, bo zaczął się on od porażki z Radomiakiem w rundzie jesiennej. Jedno się nie zmienia, cały czas popełniamy dużo błędów indywidualnych. Zdarzają się momenty dekoncentracji i płacimy za to cenę" - tłumaczył. Do końca sezonu zasadniczego pozostało pięć kolejek. W kolejną niedzielę ŁKS zagra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Walczący o pozostanie na zapleczu ekstraklasy GKS podejmie zaś w sobotę Stomil Olsztyn. Autor: Bartłomiej Pawlak I liga - wyniki, terminarz i tabela