- To był kolejny mecz, w którym niby gramy, ale nic z tego nie wychodzi. Przeciwnik ustawił się całą "10" przed własnym polem karnym, a my nie potrafiliśmy poradzić sobie ze skomasowaną obroną rywali. Flota nie chciała za bardzo grać w piłkę, ale po jednym kontrataku zdobyła bramkę. Nie ulega jednak wątpliwości, że tak dalej grać nie można, bo nasza sytuacji nie jest dobra - przyznał trener Arki Petr Nemec, który podobnie jak czterech jego piłkarzy z podstawowego składu pracował w Świnoujściu. Dobrze zorganizowani, grający twardo i bezkompromisowo w obronie zawodnicy Floty nastawili się na wywiezienie z Gdyni przynajmniej jednego punktu, niemniej nie zrezygnowali z kontrataków. I udało im się wrócić do domu z pełną pulą. Pierwszy sygnał ostrzegawczy Arka otrzymała w 54. minucie - po rzucie wolnym i główce z bliskiej odległości Ivana Udarevicia Maciej Szlaga odbił piłkę, która trafiła jeszcze w poprzeczkę, a przy dobitce Sebastiana Zalepy od utraty bramki ochronił gospodarzy stojący na linii bramkowej Julien Tadrowski. Żadnych wątpliwości nie było już w 65. minucie, kiedy prowadzenie dla gości uzyskał Krzysztof Bodziony. W tej sytuacji nie popisali się środkowi obrońcy gospodarzy, a asystę przy tej bramce zaliczył były piłkarz Arki Ensar Arifovic. W drugiej połowie na boisku pojawił się Piotr Kuklis, który w przerwie letniej zdecydował się odejść z Arki, ale w zeszłym tygodniu wrócił do gdyńskiego klubu i przedłużył kontrakt. Ponowny debiut był dla tego środkowego pomocnika całkowicie nieudany - za uderzenie Piotra Kieruzela Kuklis został w 86. minucie odesłany do szatni. Była to już trzecia czerwona kartka dla piłkarzy Arki w tej rundzie. - Rozumiem czerwoną kartkę za faul, ale nie w sytuacji, kiedy nie ma z tego żadnych korzyści. Od doświadczonych zawodników, a wcześniej straciliśmy lidera naszej obrony Krzysztofa Sobieraja oraz Marcina Radzewicza, trzeba wymagać innego zachowania - przyznał Nemec. Wyjątkowo zadowolony po wygranej z Arką był szkoleniowiec Floty. - Zrealizowaliśmy wszystkie założenia taktyczne, zagraliśmy bardzo mądrze i skutecznie w defensywie, ale nie ograniczyliśmy się tylko do obrony. Po pierwsze uniknęliśmy stałych fragmentów gry, które są silną stroną Arki i konsekwentnie realizowaliśmy swój plan. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie możemy tak łatwo oddawać pola. W drugiej połowie przejęliśmy inicjatywę i zasłużenie objęliśmy prowadzenie - skomentował trener Dominik Nowak. Trener drużyny ze Świnoujścia nie przejmuje się często negatywny komentarzami na temat jego zespołu. - Jesteśmy zapewne niechcianym liderem, ale każdy ma prawo wypowiadać różne opinie na nasz temat. Twardo stąpamy po ziemi, cały czas zamierzamy ciężko pracować i nadal chcemy, aby niechciany lider jak najdłużej został w Świnoujściu - stwierdził Nowak. Humorem tryskał także napastnik Floty Ensar Arifovic. - Na pewno odczuwa się satysfakcję, kiedy wygrywa się z drużyną prowadzą przez trenera, który ciebie nie chciał i nie wyjaśnił dlaczego. Na pewno zmobilizowały nas też wypowiedzi trenera Arki na nasz temat. My jednak wolimy udowodnić coś na boisku, a nie gadać. W tym spotkaniu byliśmy trzy razy lepsi od gospodarzy i ponownie wszyscy mogli się przekonać, że nie jesteśmy żadnymi ogórkami - podsumował były piłkarz Arki. 1. liga: Terminarz, wyniki, strzelcy, tabela. NA ŻYWO!