W Częstochowie liderujący Raków podejmował beniaminka z Łodzi i znów nie wygrał. Ale trzeci remis z kolei nie przeszkodził gospodarzom utrzymać pierwszego miejsca w tabeli. Częstochowianie dwa ostatnie mecze zakończyli bezbramkowymi remisami, gola nie mogli strzelić też w starciu z Łódzkim Klubem Sportowym. Udało się dopiero w doliczonym czasie. Po awansie ŁKS-u do 1. ligi znakomitą pracę w tym klubie wykonuje trener Kazimierz Moskal. Jego podopieczni dobrze radzą sobie na zapleczu Ekstraklasy, a do lidera przyjechali bez najmniejszej obawy. W 14. minucie Rafał Kujawa popisał się kapitalnym uderzeniem przewrotką, dając prowadzenie zespołowi z Łodzi. Kujawa dobił uderzenie Lukasa Bielaka, a dośrodkowywał Piotr Pyrdoł. Emocjonujące spotkanie nabrało jeszcze barw w drugiej odsłonie. Gospodarze dążyli do wyrównania, ale i goście zagrażali bramce Rakowa. Jak choćby w 74. minucie, gdy Kujawa efektownym "szczupakiem" główkował tuż obok bramki gospodarzy. Gdy wydawało się, że łodzianie dowiozą prowadzenie do końca, w doliczonym czasie Jan Sobociński kopnął w polu karnym Andrzeja Niewulisa, a Arkadiusz Kasperkiewicz zamienił karnego na bramkę. Zaraz po tym golu z boiska wyleciał piłkarz gości Bielak, który zobaczył drugą żółtą kartkę za nerwowe reakcje, a po końcowym gwizdku doszło do przepychanki między piłkarzami obu drużyn. Na szczęście szybko udało się opanować emocje. W drugim meczu w czołówce tabeli Puszcza Niepołomice pokonała 1-0 Sandecję. Gola strzelił Hubert Tomalski. Na szczycie tabeli Raków o trzy punkty wyprzedza Sandecję, o pięć - ŁKS i o siedem - Puszczę. 1. liga: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz WS