"Zieloni" najpierw przegrali w Opolu z Odrą 0-2, a w środę u siebie z Bruk-Betem Termalicą 1-3 i po raz pierwszy od dłuższego czasu oddali miejsce premiowane awansem do ekstraklasy. W niedzielny wieczór pokazali, że ostatnie dwa mecze były raczej wypadkiem przy pracy niż oznaką głębszego kryzysu. Na tle wymagającego zespołu z Nowego Sącza zaprezentowali się całkiem solidnie i wygrali zasłużenie. "Uwagi, które przekazujemy zawodnikom, nasze analizy pomeczowe czy pokazywanie błędów, jakie popełniamy - to dzisiaj przyniosło skutek. Były strzały z dystansu, dośrodkowania z sektorów, po których strzeliliśmy drugą bramkę. Widziałem dużo radości i w grze mojego zespołu, i w szatni" - przyznał szkoleniowiec poznańskiego zespołu. W pierwszej połowie nieznaczną przewagę posiadali gospodarze, ale nie stworzyli dogodnych sytuacji. Nowosądeczanie z kolei praktycznie nie zagrozili bramce Adriana Lisa. Kluczowym momentem spotkania była 54. minuta, kiedy to precyzyjnym strzałem z dystansu Robert Janicki pokonał Daniela Bielicę. "Paradoks tego meczu polega na tym, że gola straciliśmy w momencie, gdy wydawało się, że zaczynamy mieć kontrolę nad meczem. Drużyna dobrze zareagowała po bramce, mieliśmy sytuacje, żeby doprowadzić do wyrównania. Uważam, że ta porażka nie przynosi nam wstydu, pokazaliśmy dobry futbol, choć graliśmy momentami zbyt nerwowo" - skomentował spotkanie trener Sandecji Tomasz Kafarski.