Pomocnik bełchatowskiej drużyny ma złamaną kość strzałkową i zerwane więzadła w stawie skokowym prawej nogi. Przeszedł już operację w jednej z łódzkich klinik, a teraz czeka go kilkumiesięczna rehabilitacja. Wacławczyk w sobotnim meczu 1. ligi z GKS Tychy (3-1) wszedł na boisko w 75. minucie. Był to jego pierwszy występ od 23 marca, gdy w spotkaniu z GKS Katowice naderwał więzadło w kolanie. Powrót po kontuzji okazał się jednak pechowy. W 88. minucie pomocnik PGE GKS został brutalnie zaatakowany przez Mączyńskiego, który za to zagranie zobaczył czerwoną kartkę. Boisko musiał również opuścić Wacławczyk, którego zniesiono z murawy na noszach. Bełchatowski klub zapowiedział już, że będzie się domagał wysokiej kary dla Mączyńskiego, który bezmyślnym i nieodpowiedzialnym zachowaniem spowodował poważną kontuzję Wacławczyka. "Będziemy wnioskowali o nałożenie maksymalnej kary przewidzianej w regulaminie rozgrywek, czyli o sześć miesięcy dyskwalifikacji" - powiedział kierownik bełchatowskiego zespołu Dariusz Marzec. W tym sezonie Wacławczyk na boisku już się nie pojawi. Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ w piątkowym meczu z ROW Rybnik Grzegorza Barana, któremu w pojedynku z GKS Tychy złamano przegrodę nosową. "Decyzja o tym, czy będzie mógł zagrać zależy od lekarza. Jeśli laryngolog wyrazi zgodę, to w środę Grzesiek wznowi treningi" - powiedział rzecznik bełchatowskiego klubu Michał Antczak. Po 28 kolejkach PGE GKS jest liderem 1. ligi i ma sześć punktów przewagi nad drugim w tabeli Górnikiem Łęczna.Wyniki, terminarz i tabela 1. ligi