Od pierwszego gwizdka niedzielnego pojedynku drużyna z Górnego Śląska ruszyła do zdecydowanego ataku, ale nie zdołała szybko objąć prowadzenia. Po kilkunastu minutach nie grała już z takim animuszem i do głosu zaczęli dochodzić opolanie. Groźnie strzelał Dawid Czapliński i dwa razy Maciej Wróbel. Jednak w dwóch przypadkach na posterunku był Konrad Jałocha (GKS), a jedno uderzenie było niecelne. Bramkarza tyszan nie pokonał także, w 34. min. Szymon Drewniak, który znalazł się w bardzo dogodnej sytuacji do zdobycia gola. W 36. min, to tyski GKS zdobył bramkę. Po dośrodkowaniu Macieja Mańki celną "główką" popisał się Sebastian Steblecki. Jeszcze przed przerwą Odra wyrównała. Po strzale Kacpra Tabisia piłkę skierował do własnej siatki Bartosz Szeliga. W drugiej połowie w efektowny sposób tyszanie udowodnili swoją wyższość nad Odrą, zdobywając cztery gole, nie tracąc ani jednego. "Zadaniem na dziś było zachowanie szansy sobie, aby w ostatniej kolejce uczestniczyć w walce o bezpośredni awans. Chłopcy stanęli na wysokości zadania. Zwycięstwo jest okazałe 5-1, ale dla nas był to ciężki mecz. Zdobyliśmy gola i wydało się, że wszystko będzie szło w dobrym kierunku. Straciliśmy czujność i rywal to wykorzystał. Po rozpoczęciu drugiej połowy dokonaliśmy drobnych korekt i zdobyliśmy gola na 2-1. Jednak nadal mecz był "otwarty". Obie drużyny miały szansę na zdobycie kolejne gola, ale my to uczyniliśmy. Używając określenia bokserskiego punktowaliśmy rywala" - powiedział trener tyszan Artur Derbin. Opiekun opolan Piotr Plewnia przyznał, że GKS wygrał zasłużenie. "Boli nas szczególnie jak wyglądał początek drugiej połowy. Stworzyliśmy sobie wówczas bardzo dobre trzy sytuacje. Gdybyśmy wykorzystali je, to inaczej by to się potoczyło" - powiedział szkoleniowiec Odry. Podkreślił, że porażka jego zespołu nie powinna być tak wysoka. W ostatniej kolejce ligowej jego podopieczni na wyjeździe zmierzą się z Widzewem Łódź, zaś tyszanie u siebie z inną łódzką ekipą - ŁKS. Autor: Rafał Czerkawski I liga - wyniki, terminarz i tabela