Takiego scenariusza ostatniej kolejki 1. ligi nie przewidziałby nikt! Bytovia w bezpośrednim meczu o utrzymanie grała z GKS-em Katowice i wiedziała, że jej zwycięstwo powinno pozwolić na osiągnięcie celu. Jedynym warunkiem był brak zwycięstwa Wigier Suwałki nad prowadzącym w tabeli Rakowem Częstochowa. Gdy w obu meczach rozpoczynała się 90. minuta tablice wyników - zarówno w Katowicach, jak i Częstochowie - pokazywały wynik 1-1, oznaczający utrzymanie GKS-u Katowice. To był jednak dopiero początek emocji. W 97. minucie po rzucie wolnym do bramki GKS-u trafił bowiem... bramkarz Bytovii Andrzej Witan! Piłkarze z Bytowa rzucili się na niego w euforii, sądząc, że ta bramka oznacza utrzymanie. Nie wiedzieli jednak, że w doliczonym czasie meczu w Częstochowie także padł gol. Wprowadzony z ławki rezerwowych Daniel Smuga dał zwycięstwo Wigrom nad liderem, dzięki czemu to drużyna z Suwałk utrzymała się w lidze. Co ciekawe, zarówno GKS, Bytovia, jak i Wigry zakończyły sezon z 37. punktami na koncie. Takie zakończenie premiowało Wigry pozostaniem w lidze. Porażka Rakowa 1-2 mogła, a nawet powinna, pozbawić go mistrzostwa I ligi. Stałoby się tak, gdyby ŁKS Łódź wygrał swój mecz. Łodzianie przed przerwą prowadzili 3-0 na wyjeździe z Odrą Opole i wydawało się, że losy meczu są przesądzone. W drugiej połowie Odra odrobiła jednak stratę i mecz skończył się remisem 3-3. Raków zajął więc pierwsze miejsce na koniec sezonu, a ŁKS zadowolił się wicemistrzostwem. Obie drużyny wywalczyły awans do Ekstraklasy. Podium, choć już bez awansu, zamyka Stal Mielec. Oprócz GKS-u Katowice i Bytovii z I ligą pożegnała się zdegradowana już wcześniej Garbarnia Kraków. WG