"To nie pierwszy taki jego numer" - tak Grzegorz Lato skomentował informację, że selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Paulo Sousa podpisał umowę o pracę z brazylijskim klubem Flamengo. Były prezes PZPN nie kryje irytacji z powodu zachowania Portugalczyka. W niedzielę wieczorem wiadomość dotyczącą Sousy podał "O Dia", czołowy dziennik Rio de Janeiro. Agent trenera zapewnił PAP, że szkoleniowiec nie parafował jeszcze kontraktu. Według gazety dyrekcja klubu przystała na zabranie przez Sousę do Flamengo sześcioosobowego sztabu szkoleniowego, który pomagał mu podczas pracy z reprezentacją Polski. Paulo Sousa odchodzi. Grzegorz Lato nie przebiera w słowach "Okazuje się, że to żaden trener tylko niepoważna osoba. Wystarczy, że dostanie złotówkę więcej i zostawia jednego pracodawcę dla drugiego. To nie pierwszy taki jego numer" - powiedział PAP Lato, wielokrotny reprezentant Polski, najlepszy w historii piłkarz Stali Mielec. Przypomniał, że Portugalczyk odszedł z Girondins Bordeaux "pokłócony ze wszystkimi". Z informacji dziennika wynika, że 51-letni Portugalczyk, który do marca 2022 r. jest związany umową o pracę z PZPN, miałby rozpocząć pracę w Rio de Janeiro w pierwszych dniach stycznia. Zdaniem Laty najlepszym wyjściem dla obecnego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej byłoby pozwolić Sousie na wcześniejsze skończenie pracy z polską drużyna narodową, ale pod warunkiem iż ten zapłaci za to odpowiednio wysokie odszkodowanie. Były gracz dwukrotnych mistrzów Polski (1973, 1976) proponuje, aby kazać Sousie zapłacić 1,5 mln dolarów. Taki jednak scenariusz jest mało prawdopodobny. "Jednak przez to jaki skład ustalił na skład z Węgrami PZPN stracił przecież też dużą kwotę. Przecież gdybyśmy ten mecz wygrali, to pierwszy mecz barażowy do mistrzostw świata gralibyśmy u siebie" - przypomniał Lato. Nie wymienił on nazwisk osób, które mogą zastąpić Sousę. Podkreślił jednak, że największe sukcesy biało-czerwoni piłkarze odnosili pod okiem polskich szkoleniowców. Rafał Czerkawski (PAP)Czytaj także: Cezary Kulesza reaguje po zamieszaniu z Paulo Sousą