Paulo Sousa już na premierowej konferencji w roli selekcjonera "Biało-Czerwonych" posłużył się patosem: - Pragnę wspomnieć słowa polskiego papieża Jana Pawła II: "Modlę się z wami, aby się nigdy nie poddawać, nigdy nie tracić nadziei, nigdy nie wątpić. Nie lękajcie się!" Dlatego postarajmy się wspólnie zbudować reprezentację Polski z wiarą, nadzieją i przekonaniem, że zwyciężymy - tym oratorskim chwytem starał się zdobyć sympatię Polaków i naprawdę mu się udało. Większość kibiców i spora część ekspertów broniła Sousy nawet po jego fiasku na inauguracji walko o MŚ z Węgrami, co więcej, nie zniechęcili się do niego również po klęsce na Euro 2020. - W komunikacji powinniśmy się oprzeć na szczerości, zasadach, przyjaźni i szacunku do reprezentacji Polski. To są podstawy - podkreślał na konferencji prasowej. - Kadra narodowa musi być priorytetem. Nie można być egoistą. Wszyscy musimy myśleć o interesie reprezentacji Polski - dowodził Sousa. Paulo Sousa jeszcze w listopadzie chciał nam uzdrawiać szkolenie W listopadzie, w hotelu Camiral w Caldes de Malavella pod Gironą Paulo Sousa dostał pytanie od Interii o kłopoty z regularną grą w klubie kluczowych reprezentantów. Nie zajął się jednak tym tematem, tylko zaczął opowiadać o słabościach szkolenia w Polsce. - Polska piłka wymaga wielkiej reformy, strukturalnej. Dopiero później może aspirować do konkurowania na najwyższym poziomie i myśleć o zdobywaniu tytułów. O tym, żeby kluby rywalizowały z powodzeniem na arenie międzynarodowej. Takie są moje przemyślenia po tym, co zaobserwowałem. Potencjał Polski to 40 milionów ludzi. Portugalia, Belgia, Holandia, czy Szwajcaria mają znacznie mniej ludzi, a osiągają wyższy poziom piłki zarówno reprezentacyjnej, jak i klubowej -głosił swój wykład. Sousa: Reprezentacja Polski to dla mnie przygoda życia. Chcę się odwdzięczyć Zbigniewowi Bońkowi W innym wywiadzie, przepytywany przez Jacka Kurowskiego z TVP Sport, Portugalczyk zapewniał: - U ludzi najbardziej cenię sobie szczerość. Zresztą tę cechę lubię też w sobie najbardziej - powiedział Sousa. - Bardzo jestem wdzięczny Bogu za to, że prezes Zbigniew Boniek dał mi możliwość prowadzenia reprezentacji Polski. Dla mnie to przygoda życia i chcę się odwdzięczyć jak najlepszą pracą - deklarował Portugalczyk. W innej rozmowie wrócił do prawdomówności. - Nie lubię nieszczerości i wymówek. Na to nigdy nie pozwolę. Los postawił nas w uprzywilejowanej roli. Robimy to, co lubimy i jeszcze dostajemy za to wielkie pieniądze. Piłka jest naszą pasją. Dlatego nie możemy szukać wymówek, że to ktoś inny zawalił, to nie moja wina - dowodził "Siwy Bajerant". Z dzisiejszej perspektywy, po jego dezercji z pola piłkarskiej bitwy Rosja - Polska do ciepłego i bezpiecznego Flamengo, możemy powiedzieć o wszystkich deklaracjach Paula Sousy słowa, słowa, słowa... Michał Białoński, Interia