Nagłe ogłoszenie decyzji o rozstaniu z Jerzym Brzęczkiem i fala spekulacji na temat jego potencjalnego następcy przez kilka dni rozgrzewała krajowe media. Grono kandydatów do roli selekcjonera było szerokie, lecz brakowało poszlak, mogących wskazać ewentualnego faworyta. Dopiero w środę, na dzień przed prezentacją Sousy o tym, że to on jest najbliżej posady w Polsce poinformował włoski dziennikarz, Gianluca Di Marzio. W czwartek, nad ranem agent trenera opublikował na swoim instagramowym profilu zdjęcie z Warszawy. Nagłośnił to Jakub Polkowski, a gdy media podchwyciły temat - fotografia zniknęła. Zastąpiły ją za to inne - z Turcji. Ta fotografia i nerwowa reakcja po jej "wyjściu" do mediów sprawiły, że wybór Sousy stał się niemal pewny. Potwierdziło się to podczas czwartkowej konferencji, kiedy oficjalnie zaprezentował go Zbigniew Boniek.Do całej sytuacji wrócił podczas "Stanu Futbolu" Sekretarz PZPN, Maciej Sawicki. Według niego agenta portugalskiego trenera w Polsce... nie było. - Gdyby ktoś przyleciał do Polski, to przecież poszedłby na kwarantannę. Z kim on by rozmawiał - mówił. Pytany o to, skąd wobec tego znalazło się na jego profilu zdjęcie stwierdził z kolei, że "być może ktoś mu je przysłał".- Był w Turcji. Wiem, bo rozmawiałem z nim wtedy o pewnych rzeczach. Nikt na Okęciu nie wylądował, nikt do nas nie przyszedł, nie rozmawiał - dodawał. Pierwsza konferencja prasowa nowego selekcjonera naszej kadry odbędzie się w przyszłym tygodniu.TC Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!