Już po meczu z Węgrami, w którym Sousa koncertowo zabrał Polsce rozstawienie w barażach, wiadomo było, że jego misja zakończy się fiaskiem. Dlatego odejście Sousy i zapłacenie PZPN-owi to korzyść dla polskiej piłki. Natomiast zanim odtrąbimy sukces końcowy, musimy zrobić wszystko, aby kadra narodowa pojechała na mundial. Na stole leży 12 milionów euro za awans na MŚ i polska piłka potrzebuje tych pieniędzy. Tymczasem na razie armia pozostaje bez generała, na szczęście jeden z nich czyści swe insygnia pod Krakowem. CZYTAJ TEŻ: PZPN zdecydował jednogłośnie! Sousa odchodzi! Paulo Sousa odszedł. Tak PZPN kalkulował odszkodowanie PZPN zachował zimną krew i twarz pokerzysty podczas negocjacji w sprawie rozwiązania kontraktu ze Sousą. Dotarliśmy do szczegółów negocjacji i już wiadomo, dlaczego nasza federacja zażądała od niesłownego Portugalczyka akurat 370 tys. euro. - Pierwsza składowa, to 70 tys. euro niewypłaconego wynagrodzenia dla sztabu Sousy za grudzień 2021 r., a więc Portugalczyk musiał zapłacić także za swoich ludzi! - Druga i największa składowa, to 300 tys. euro za cztery pensje Sousy, po 75 tys. euro każda, za okres grudzień 2021 - marzec 2022. Jeśli awansujemy na MŚ Sousa nie dostanie gigantycznej premii Najważniejsza oszczędność to jednak brak ewentualnej wypłaty dla Sousy miliona euro, a właśnie taką premię miał zagwarantowaną na wypadek awansu na MŚ. Rozwiązanie umowy za porozumieniem stron powoduje, że Sousie ta premia nie będzie się należała, nawet jeśli jego następca wygra dwa barażowe mecze, wprowadzając drużynę na MŚ. Jak powiedział Interii prezes związku Cezary Kulesza, wybór nowego selekcjonera został odłożony na styczeń przyszłego roku. Głównym kandydatem jest Adam Nawałka, ale nie wolno przekreślać szans też pozostałych kandydatów: Michała Probierza i Czesława Michniewicza. Mało prawdopodobne jest, aby kadrę powierzono kolejnemu zagranicznemu szkoleniowcowi. Kiedy baraż Rosja - Polska? Półfinał barażu o wyjazd na MŚ Rosja - Polska zostanie rozegrany już 24 marca o godz. 18 w Moskwie, na stadionie Łużniki. Michał Białoński, Interia