Sebastian Staszewski, Interia: - Kiedy zapadła decyzja o tym, że PZPN zgodzi się na rozwiązanie umowy Paulo Sousy za porozumieniem stron? Cezary Kulesza: - Decyzja zapadła jednogłośnie dzisiaj, na posiedzeniu zarządu PZPN. Wspólnie uznaliśmy, że kontrakt byłego już selekcjonera zostanie rozwiązany za porozumieniem stron. Teraz mogę przyznać, że to były dla nas bardzo trudne godziny, negocjowaliśmy twardo. Ale nie wyobrażałem sobie, żeby na tak ważną sprawę po prostu machnąć ręką. Dzięki temu nasza federacja otrzyma odszkodowanie, którego oczekiwaliśmy. Ile dokładnie będzie ono wynosić? W mediach pojawiła się konkretna kwota: 370 tys. euro. - Proszę wybaczyć, ale nie mogę ujawnić szczegółów. Zdradzę tylko, że to kwota dwukrotnie wyższa niż to, co zaoferowali nam współpracownicy pana Sousy na początku negocjacji. Jak wyglądały te negocjacje? - Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Odkąd pan Sousa przekazał mi informację w drugi dzień świąt, zadziałaliśmy natychmiastowo. Początkowo nie przyjąłem jego prośby o rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron bez odszkodowania, natomiast cały czas zdawałem sobie sprawę z tego, że po takiej decyzji ten trener nie może dłużej pracować z kadrą. Myślę, że nie zaakceptowaliby tego piłkarze, a tym bardziej nasi kibice. Mi też trudno byłoby to przełknąć. Szczególnie w sytuacji, gdy zbliżają się mecze barażowe. Otoczenie pana Sousy zabiegało jednak o kontakt z nami, a my wiedzieliśmy, że dla dobra reprezentacji musimy załatwić tę szybko sprawę, aby kolejny selekcjoner miał odpowiedni czas na podejmowanie pierwszych decyzji. Rozmowy były więc szybkie i konkretne, chociaż twarde. Rozmawiał pan z Sousą od waszej rozmowy z 26 grudnia? - Nie, nie kontaktował się ze mną. A mi też na rozmowie z nim szczególnie nie zależało. Nie kusiło pana, aby skierować sprawę do FIFA i dla przykładu utrzeć Sousie nosa? - Wie pan, że w złości różne myśli przechodzą przez głowę. Więc ja też rozważałem różne scenariusze. Wszyscy byliśmy przecież zszokowani decyzją pana Sousy. Później przyszedł jednak czas na działanie i uznałem, że reprezentacja jest ważniejsza niż moje ego. Niech pan Sousa jedzie do Brazylii i tam kontynuuje swoją karierę... A my myślimy już tylko o tym, co przed nami. Wie pan już kto będzie nowym selekcjonerem? - Najpierw chciałem załatwić sprawę pana Sousy. Teraz przechodzimy do tematu jego następcy. Wiem, że kibiców ta kwestia niezwykle interesuje, ale proszę jeszcze o chwilę cierpliwości. Kiedy poznamy pana decyzję? - Zakomunikujemy ją w styczniu. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia