Igrzyska olimpijskie dla polskich fanów sportu rozpoczęły się już na dobre. Zaledwie kilkanaście godzin po oficjalnym zapaleniu znicza, w mikstowych zmaganiach karabinu pneumatycznego 10 m wzięły udział dwie "Biało-Czerwone" pary. Niestety nasi rodacy nie znaleźli się w czołowej czwórce, która tego samego dnia pojedynkowała się o medale. Przed południem działo się także w pływaniu. W sesji porannej zaplanowano eliminacje z udziałem Jana Kałusowskiego na dystansie 100 metrów w stylu klasycznym. Ponadto wystartowały sztafety męskie i żeńskie 4x100 m w stylu dowolnym. Jan Kałusowski przepadł w eliminacjach Jako pierwszy spośród "Biało-Czerwonych" licznie zgromadzonej publiczności na efektownym stadionie zaprezentował się Jan Kałusowski. Polak miał ten komfort, że wziął udział dopiero w ostatnim wyścigu, więc wiedział jaki czas da mu przepustkę do dalszej fazy zmagań. "Jestem dumny, że mogę reprezentować nasz kraj i zrobię wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony" - mówił przed wylotem do Paryża na łamach "orzel.lodz.pl". 24-latek rzeczywiście się starał, zaliczył solidny początek, lecz im bliżej było mety, tym coraz bardziej odstawał od rywali. Efekt? Czas 1:00.40, który nie dał przepustki do półfinałowej szesnastki. Dla porównania najszybszy Caspar Corbeau uzyskał rezultat 59.04. Furorę wśród publiczności zrobił jednak rekordzista świata, Adam Peaty. On akurat nie wystąpił z Holendrem w jednym wyścigu, ale w korespondencyjnym pojedynku przegrał z nim o 14 setnych sekundy. Dobry początek Polek. W końcówce rywalki pokazały klasę Żeńska sztafeta rozpoczęła swoją rywalizację kilkanaście minut później niż pierwotnie zakładało. Poślizg był związany z długimi analizami wideo po poprzednich wyścigach. Start wyszedł "Biało-Czerwonym" obiecująco. Katarzyna Wasick kończyła zmianę na czwartej lokacie. Nie spadła też Kornelia Fiedkiewicz. Gorzej poszło dwóm ostatnim zawodniczkom. Skończyło się na szóstej pozycji z łącznym czasem 3:40.67. Marzenia o medalu trzeba odłożyć na później, bo nasze rodaczki zajęły 13 miejsce na 16 ekip. Sesję kończyli mężczyźni, którzy jako jedyni mogli uszczęśliwić fanów z kraju nad Wisłą przed telewizorami. W przypadku Mateusza Chowańca, Dominika Dudysa, Bartosza Piszczorowskiego oraz Kamila Sieradzkiego niestety cud również się nie wydarzył. Sprawa awansu rozstrzygnęła się jeszcze przed półmetkiem, gdy Polacy balansowali na granicy ósmego i siódmego miejsca w swoim wyścigu. "Biało-Czerwoni" dopłynęli ostatni.