Wobec rozczarowujących startów polskich lekkoatletów w Paryżu nadzieje medalowe topnieją w zastraszającym tempie. Na cztery dni przed zakończeniem igrzysk olimpijskich Biało-Czerwoni w dorobku mają tylko cztery krążki, ale żaden z nich nie jest koloru złotego. Panuje przekonanie, że ten może Polsce dać Aleksandra Mirosław. 30-latka w kolejnych biegach zwiększa jeszcze dystans dzielący ją od rywalek i jasno pokazuje, że we wspinaczce na czas obecnie nie ma sobie równych. Udowodniła to już podczas startów eliminacyjnych. Nie dość, że już w pierwszej próbie uzyskała najlepszy wynik i jednocześnie ustanowiła rekord świata, to niedługo później jeszcze go poprawiła. Tym samym dzierży obecnie rekord z wynikiem 6.06 s. Aleksandra Mirosław bohaterką kuriozalnej wpadki. Aż trudno uwierzyć, co ogłosiło TVP W środowym ćwierćfinale Mirosław nie zawiodła i w cuglach wygrała rywalizację z Leslie Romero Perez. Czas 6.35 daleki był od jej aktualnego rekordu, ale pozwalał bez przeszkód awansować do półfinału. Polski półfinał wyłonił lepszą z Biało-Czerwonych. Aleksandra Mirosław powalczy o złoto Świetnie w ćwierćfinale poradziła sobie także Aleksandra Kałucka, która również była bezbłędna w swoim starcie. Młodsza z Polek z czasem 6.49 była szybsza od Chinki Yafei Zhou i awansowała do półfinału. Drabinka ułożyła się tak, że w nim przyszło jej się zmierzyć z koleżanką z kadry - Aleksandrą Mirosław. Obie polskie reprezentantki przeszły przez tor bezbłędnie, ale minimalnie szybsza była Mirosław. Czas 6.19 s pozwolił jej na awans do finału. Ostatecznie sięgnęła po złoto, zaś Kałucka - po brąz.