Jeśli Ksawery Masiuk miał w Paryżu walczyć o medal, zaistnieć w olimpijskim finale, to bardziej na dystansie 100 metrów stylem grzbietowym niż tym dwukrotnie dłuższym. Jest typowym sprinterem na tym dystansie, jego atutem jest szybkość, a nie wytrzymałość. I może żałować, że w przeciwieństwie do mistrzostw Europy czy świata, w olimpijskim programie nie ma dystansu 50 metrów. Tu byłby pewnie na podium. Na 100 metrów zaś swoich marzeń nie spełnił, mimo kapitalnego występu w eliminacjach, gdy wygrał swój wyścig. W finale zabrakło mu sił, choć jeszcze na półmetku był w drugim półfinale trzeci. A w okolicach ósmego miejsca łącznie. Finiszował z gorszym wynikiem niż w południe, zajął 12. miejsce. Został więc dystans dwukrotnie dłuższy, gdzie tak naprawdę sukcesem byłby już awans do półfinału. Ksawery Masiuk walczył o półfinał. 200 metrów grzbietem to nie jest jego specjalność Polak wystąpił w trzecim z czterech wyścigów, które miały wyłonić 16 półfinalistów, ale też zakończyć rywalizację 15 innych pływaków. Gwiazdą w tym biegu był Ryan Murphy, czterokrotny mistrz olimpijski, ale tylko w sztafetach. Tego indywidualnego triumfu Amerykaninowi wciąż brakuje, na 100 m był w Paryżu trzeci, ale przecież na 200 wygrał dwa lata temu złoto w mistrzostwach świata w Budapeszcie. Wcześniej pokazali się inni znakomici specjaliści od grzbietu. W drugiej serii już doszło do prestiżowego starcia mistrza na setkę, Włocha Thomasa Ceccona z Pieterem Coetze z RPA, który zakończył się triumfem tego drugiego (1:56.92). A Włoch osłabł, finiszował czwarty (1:57.69), choć awans do półfinału miał raczej pewny. W tych dwóch wyścigach pięciu zawodników przepłynęło 200 metrów poniżej czasu 1:58.00, to była, tak się wydawało, gwarancja bezpieczeństwa. I w to musiał celować Polak, przystępujący do wyścigu z wynikiem kwalifikacyjnym 1:56.48 z zeszłorocznych mistrzostw Polski. Masiuk znalazł się na pierwszym torze, obok siebie miał Koreańczyka Juho Lee, pływającego w podobnych czasach. Murphy był dalej, na czwartym. Polak miał najsłabszą reakcję startową, ale i tak zaczął świetnie, był drugi - za Lee. Tyle że jego specjalnością jest ten pierwszy odcinek, problemy ma później. I one przyszły już na drugiej prostej, w połowie dystansu był siódmy. Straty nie były jednak wielkie, wszystko było do odrobienia. Skończył szósty - 1:58.01 to nie dawało żadnej pewności. Jedenasty czas przed ostatnią serią, zostało więc oczekiwanie. Ostatnia seria i już wszystko jasne. Ksawery Masiuk nie popłynie wieczorem A w tym ostatnim siedmiu pływaków, światowej klasy, a tylko pięciu mogło być lepszych od Polaka. Zdyskwalifikowany został Brytyjczyk Luke Greebank, jego nie liczyliśmy. Ale były inne gwiazdy, świetnie spisujący się w eliminacjach 100 metrów Węgier Hubert Kos, Amerykanin Keaton Jones. I inni. Nie udało się, trochę jednak zabrakło. Jedynie Kanadyjczyk Blake Tierney był wolniejszy od Masiuka, on wypadł ze stawki półfinalistów. A Węgier Adam Telegedy z 1:57.98 - awansował. Był lepszy od Masiuka o trzy setne, to wystarczyło. Jeden malutki ruch ręką, może te setne stracone na reakcji startowej? Już nie miało znaczenia, Polak nie znalazł się w półfinale. Jest tylko pierwszym rezerwowym.