Polskie szpadzistki były mistrzyniami Europy, a rok temu zostały mistrzyniami świata. Teraz wywalczyły brązowy medal olimpijski. Bartłomiej Język, trener kadry, mówił po półfinale, że chciał sięgnąć po koronę i wywalczyć złoto w Paryżu, ale po meczu z Chinami płakał z radości. Brąz cieszył go równie mocno, jak złoto. Mogła nie jechać na igrzyska. Były protesty. Teraz jest bohaterką Polek Niemoralne przepisy. Trener wziął decyzję na siebie We wtorek w Grand Palais w Paryżu, gdzie odbywał się turniej szermierczy, nic nie było oczywistego. Już w pierwszym meczu mieliśmy niespodziankę i po jednej walce - zresztą udanej - trener wymienił najlepszą z Polek w turnieju indywidualnym - Alicją Klasik - na Aleksandrę Jarecką, której w stolicy Francji miało nie być. Taką decyzję podjął już przed igrzyskami i teraz konsekwentnie się jej trzymał. Nie było możliwości zmiany powrotnej. Takie są przepisy na igrzyskach, choć w mistrzostwach świata i Europy obowiązują inne reguły. - Ten regulamin jest dla mnie niemoralny - przyznał Język. Polki pokonały USA i były w walce o medale. W półfinale przegrały jednak z Francją i wówczas Język zaczął brać na siebie winę za ewentualny błąd ze zmianą. Tak samo mówił o tym, kiedy przez 35 sekund widniał na tablicy wyników zły rezultat i Polki myślały, że prowadziły w końcówce meczu z Chinami. Szkoleniowiec przyznał, że były takie emocje, że być może tego nie dopilnował. - Każda z dziewczyn wykonała swoje zadanie w meczu z USA. Mieliśmy taktykę, która się sprawdziła. Były emocje, ale skończyło się szczęśliwie. Mecz z Francją był bardzo dobry. Ola weszła na ostatnią walkę i odrobiła. Doprowadziła do remisu. Gdyby Ola zadała trafienie na 34:33, to pewnie wtedy dziewczyny by się cieszyły. Gospodyniom na pewno pomagał doping. Nigdy czegoś takiego nie widziałem w szermierce, a byłem w ostatnich ośmiu latach na wielu dużych imprezach. Mogły się zatem zatrząść nogi, ale dziewczyny wyszły odważnie na to starcie - dodał. Po meczu o brązowy medale i niesamowitych akcjach Oli Jareckiej mówił, że wierzył w tę zawodniczkę. Zresztą przez lata prowadził ją w klubie. - W mistrzostwach Europy Ola popełniła błąd. Przegadaliśmy tę sytuację i teraz wyciągnęła z tego wnioski. Fantastycznie zadała decydujące trafienie - cieszył się Język. Wielki sukces, ale niepewna przyszłość trenera Droga do tego sukcesu nie była usłana różami. Język został trenerem kadry osiem lat temu. Wówczas miał w niej dwie swoje zawodniczki - Jarecką i Renatę Knapik-Miazgę. Te jednak zdecydowały się na zmianę szkoleniowca. Przed igrzyskami z kolei zamiast na Jarecką postawił na Martynę Swatowską-Wenglarczyk, co wywołało protesty. - Porozmawiajmy lepiej o wesołych rzeczach - zbił nas trener z tropu, a zaraz dodał: - Pewnie teraz odreaguję. Pójdę w samotności na spacer. Zadzwonię do synów i żony. Zapytany o to, czy jest zmęczony po tych ośmiu latach pracy z kadrą, popatrzył na nas i się zamyślił, a za moment zapytał: - Ostatni taniec, tak? W jego oczach pojawiły się łzy. Westchnął głęboko. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport