Bartosz Łosiak i Michał Bryl przyjechali do Paryża bić się po medale, a tymczasem zakończą rywalizację na dziewiątej pozycji. W 1/8 finału ulegli Hiszpanom Pablo Herrerze Allepuzowi i Adrianowi Gaviri Collado 0:2 (21:23, 18:21). Dla Bryla dziewiąte miejsce jest powtórką z Tokio. Tam grał w parze z Grzegorzem Fijałkiem. Łosiak grał wcześniej dwa razy z Piotrem Kantorem i za każdym razem zajmowali 17. miejsce. Zanim do strefy wywiadów dotarli nasi siatkarze, swoje przemyślenia po meczu przedstawił Grzegorz Klimek, trener naszej pary. On nie grał na boisku, ale wziął na siebie część winy. Był wyraźnie zdenerwowany. - Nie wiem, gdzie popełniłem błąd. Mecz nas przygniótł, a jakość była bardzo niska. Nie przegraliśmy z rywalem, ale przegraliśmy z samym sobą. Nie graliśmy swojej siatkówki. To był nasz najgorszy mecz od dawien dawna. Nie wiem, co jest przyczyną. Współczuję chłopakom - mówił szkoleniowiec. - Hiszpanie niczym nas nie zaskoczyli. To u nas zabrakło jakości. Zabrakło nam trochę odwagi. Po części ten ich występ to moja wina. To ja mam pomysły na mecz i nastawiam zawodników. To mnie boli. Nie wiem, co zrobiliśmy źle, że wyglądało to tak katastrofalnie. Brakowało nam woli walki i wiary w zwycięstwo. Mieliśmy mentalny paraliż - dodał. Bardzo ciężko patrzyło się na ten mecz. Polacy seryjnie popełniali błędy. Kompletnie nie istnieli na zagrywce. Nasi siatkarze w strefie wywiadów nie zdejmowali okularów. Widać było, że bardzo przeżywają to, co się stało. Zwłaszcza Łosiak. Jemu drżał głos. On też winę za tę porażkę wziął na siebie. - Pretensje o ten mecz możemy mieć tylko do siebie. Sam też zagrałem kiepski mecz. Jak z Niemcami. Trudno cokolwiek powiedzieć po czymś takim. Hiszpanie wygrali zasłużenie. My popełniliśmy dużo błędów. Szczególnie na zagrywce. I teraz wracamy do domu. Czuję się winny za tę porażkę. W podobnym stylu przegrałem trzecie igrzyska. Trzeba to przełknąć. W ubiegłym roku wypinaliśmy klatę, kiedy zdobywaliśmy medal mistrzostw świata, teraz na nią trzeba wziąć tę porażkę - mówił Łosiak. Bryl zapytany o to, co tak sparaliżowało naszych siatkarzy, odparł: - Dobre pytanie. Nie wiem. Sam zachodzę w głowę, co się stało. Przyjechaliśmy walczyć o medale, a go nie był nasz dzień. Za dużo było błędów. Polacy zapewniają, że nadal chcą ze sobą grać, ale muszą czekać na decyzje Polskiego Związki Piłki Siatkowej. Na pewno dla obu kolejnym celem są igrzyska olimpijskie w Los Angeles. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport