Reprezentacja Kanady potrzebowała zwycięstwa nad Kolumbią, by awansować do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich w Paryżu. To specyficzne o tyle, że zespół z Ameryki Północnej wygrał swoje dwa poprzednie mecze, tyle, że musiał mierzyć się ze srogą karą za szpiegowanie przeciwników dronem. Niespotykana historia. Zespół ukarany za szpiegowanie przeciwników Reprezentacja Kanady w piłce nożnej kobiet wyrosła w ostatnich latach na znaczącą siłę. Dość powiedzieć, że piłkarki z tego kraju wróciły z medalami z trzech poprzednich edycji igrzysk olimpijskich. W Londynie i Rio de Janeiro zajęły trzecie miejsce, zaś przed trzema laty w Tokio sięgnęły po upragnione złoto, pokonując w finale po rzutach karnych Szwedki. Podopiecznym selekcjonerki Beverly Priestman ewidentnie zależało na tym, by obronić tytuł. Ambicja ich jednak przerosła, bo przed pierwszym grupowym meczem z Nową Zelandią śledzili swoich rywali za pomocą drona. Praca szpiegowska teoretycznie się opłaciła, bo Kanadyjki wygrały 2:1. Dzień po meczu haniebne zachowanie wyszło jednak na jaw, a MKOl ukarał zespół, odejmując mu sześć punktów. Ponadto zawieszono selekcjonerkę, a także dwóch członków sztabu, którzy stali za całym procederem. Zespół na boisku zrobił swoje, bo później pokonał też Francuzki (2:1). Biorąc jednak pod uwagę karę i układ pozostałych grup, tylko zwycięstwo nad Kolumbią pozwoliłoby obrończyniom tytułu awansować do ćwierćfinału. Los obrońców tytułu wisiał na włosku. Zadecydował jeden gol Sytuacja przed środowym meczem Kolumbia - Kanada była klarowna. Do ćwierćfinału awansują dwie najlepsze drużyny z każdej z trzech grup, a także dwie najwyżej sklasyfikowane ekipy z trzecich lokat. Wygrana nad zespołem z Ameryki Południowej dałby obrończyniom tytułu pewny awans, niezależnie od wyników przeciwników. Pozostałe grupy już wcześniej rozegrały swoje ostatnie spotkania i po nich pewna stała się kolejna rzecz - bez kompletu punktów Kanadyjki nie miały co marzyć o awansie. Zarówno Australia, jak i Brazylia uzbierały po trzy "oczka", więc znajdowały się wyżej w zestawieniu drużyn, które zajęły trzecie miejsca. Cel nie był łatwy do osiągnięcia. Przez ponad godzinę Kolumbijki mądrze się broniły, wiedząc, iż remis gwarantuje im awans. Dopiero w 61. minucie sprawy w swoje nogi wzięła Vanessa Gilles, wykorzystując podanie Jessie Fleming. Ten rezultat utrzymał się do końca i wraz ze zwycięstwem Francuzek nad zespołem Nowej Zelandii oznacza, że Kanadyjki zajęły ostatecznie drugie miejsce, choć wygrały wszystkie swoje spotkania. Z pewnością zarówno zawieszonej selekcjonerce, jak i dwóm wspomnianym członkom sztabu spadł kamień z serca. Obrońcy tytułu wciąż mają szansę na powrót do domu z kolejnym złotem.