Kaczmarek w piątek zdobyła brązowy medal w biegu na 400 m. - Przyznam, że sobotni poranek był ciężki, ale nawet nie próbowałam się wcześnie położyć spać, bo wiedziałam, że będę miała wolne. Emocje są wielkie - podkreśla Kaczmarek. Polka miejsce na podium zdobyła ze sporą przewagą nad rywalkami, ale bieg na łatwy i przyjemny wcale nie wyglądał, bo rywalki narzuciły szybkie tempo, tymczasem taktyka Kaczmarek była taka, by trzymać się swojego tempa i zaatakować na ostatniej prostej. - Jednak dla mnie takie biegi nie są trudne. Wiem, że mam pobiec swoje i nie zrywać tempa. Najtrudniejszy moment miałam między 250. a 300. metrem, bo tam zdarza mi się dawać plamę i przesypiam ten fragment, ale teraz było inaczej. Wiedziałem, że rywalki od początku pójdą mocno, ale trzecie miejsce zdobyłam dość zdecydowanie. Na samą końcówkę zostawiłam najwięcej sił - analizuje polska medalistka. Dla Kaczmarek to trzeci medal medal igrzysk olimpijskich, ale pierwszy zdobyty indywidualnie. W Tokio miała bowiem złoto i srebro, ale w sztafetach. - Teraz mam już medal z każdej dużej imprezy, więc powoli jestem spełnioną zawodniczką. Jaki jest ten medal? Bardzo ładny i ciężki, ale jeszcze się na niego nie napatrzyłam. Przyjdzie jednak na to jeszcze czas. Dla mnie zresztą wszystkie medale są ważne, bo pokazują jaką drogę przebyłam i w jakim momencie jestem teraz - dodaje. Medal Kaczmarek był dla Polski siódmym podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Dziś jeszcze siatkarze dorzucili srebro, a wieczorem Julia Szeremeta walczy o złoto (srebro ma już pewne). Z Paryża Piotr Jawor