Piotr Jawor: Szóste miejsce przed turniejem wziąłbyś w ciemno? Adrian Bogucki: - Nie, nasze oczekiwania były większe. Z drugiej strony nasze przygotowania były ograniczone. Niektóre ekipy 2-3 lata przygotowują się do takiego startu, więc widać, że trzeba temu znacznie więcej czasu poświęcić. Gdybyś mógł zmienić wynik jednego meczu... - Może z Łotwą, bo wygrana z nimi mogłaby sprawić, że może wskoczylibyśmy na falę wznoszącą. Nie ma jednak co gdybać. Trzeba liczyć, że chłopaki, którzy przygotowują się w młodszych rocznikach, za cztery lata poprawią wynik. Zapowiada się zmiana warty? - Chciałbym, żeby np. Przemek Zamojski grał z nami, ale za cztery lata będzie miał już 42 lata. Nie wiem, czy będzie miał jeszcze chęci, bo w koszykówce zdobył już niemal wszystko. W Paryżu na pewno zrobiliście wiele, by wypromować koszykówkę 3x3 w Polsce. - Coś w tym jest, bo w wiosce pytano nas, jak poszło, kiedy gramy. Wszyscy trzymali za nas kciuki, podobnie jak kibice, Liczę, że teraz nasza dyscyplina pójdzie jeszcze bardziej do przodu. To koszykówka jest taka fajna czy wasza ekipa? - Chyba to i to. Mecz koszykówki 3x3 to jest 20 minut i dzięki temu jest bardzo atrakcyjna. Mecze są dynamiczne. A my chyba mamy dobrą energię i to się raczej podoba ludziom. Koszykówka 3x3 idealnie pasuje do naszych czasów, gdzie wszystko musi być szybkie. - Myślę, że młodzi będą dziś częściej oglądali koszykówkę 3x3 niż 5x5. W 5x5 może przytrafić się bardzo nudny mecz, gdzie od pierwszej kwarty wiadomo, co się wydarzy. A w 3x3 masz 10 minut gry na pełnym sprincie. Ta dyscyplina jest nieobliczalna, wszystko może się zdarzyć. Jest szansa, by nasza ekipa 3x3 za cztery lata pojechała na igrzyska po medale? - Tak, tylko trzeba znaleźć osoby, które w całości oddadzą się temu sportowi. To wymaga poświęceń, bo przecież gramy też w 5x5. Tu trzeba całkowitego oddania. Michał Sokołowski przeszedł do nas z 5x5 i jakoś się wpasował, ale śmialiśmy się po meczu, że "Sokół" miał w 3x3 rozegranych 16 spotkań, a Dejan Majstorović w Serbii 994 mecze (śmiech). No jakaś różnica jest, choć Michał dał radę. Igrzyska to pana największe impreza? - Tak, to jak spełnienie marzeń. Organizacyjnie też jest super, wszystko na wysokim poziomie. Ktoś narzekał na krótkie łóżka w wiosce. Od razu padło pytanie, co powie Adrian Bogucki. - Dla mnie wszystko OK. Jest taka dokładka na 10-15 cm, ale nawet bez niej bym się wyspał. Łóżka były bardzo wygodne, mimo moich 215 cm wzrostu. Często śpimy w gorszych warunkach, tu nie ma co narzekać. Może czasem brakowało nam wody do picia, ale w końcu wszystko poprawiono i jest super. Jedyne na co mogę narzekać to fakt, że wracam do Polski bez medalu. Rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor