Nasza zawodniczka jeszcze przed startem olimpijskiego turnieju była uznawana za główną faworytkę do złota. Kiedy w kolejnych fazach wykruszały się najgroźniejsze rywalki, jej akcje... jeszcze rosły. Przed środowym ćwierćfinałem można było jednak odczuwać niepokój. Naprzeciw Świątek stanęła bowiem Danielle Collins. Słynąca z agresywnego stylu gry tenisistka początkowo miała z Polką spore problemy i w pierwszym secie wyraźnie uległa, przegrywając aż 1:6. W drugim karta się jednak odwróciła. To Amerykanka dyktowała warunki i prowadziła już nawet 5:1, ostatecznie zwyciężając 6:2. Iga Świątek wygwizdana w Paryżu Kiedy przed decydującą partią Świątek zeszła do szatni, by się przebrać zniecierpliwieni fani... przeraźliwie ją wygwizdali. Byli wyraźnie zniecierpliwieni tym, że nasza zawodniczka długo nie wraca na kort. Na Polce nie zrobiło to jednak wrażenia. Trzeciego seta zaczęła bowiem od... przełamania. Wręcz miażdżyła rywalkę, która ostatecznie starcia nie dokończyła. Poddała je przy stanie 6:1, 2:6, 4:1 na korzyść Świątek.