Obecna sytuacja na świecie wcale nie napawa optymizmem. Wiele państw toczy między sobą konflikty zbrojne, w których każdego dnia giną tysiące - jeśli nie miliony - ludzi. W Europie na ten moment najwięcej mówi się o wojnie w Ukrainie zapoczątkowanej w 2022 roku przez wojska Władimira Putina oraz stale nasilającym się konflikcie pomiędzy Izraelem a Iranem. Nic więc dziwnego, że Francuzi, którym przypadł w tym roku zaszczyt organizacji letnich igrzysk olimpijskich, przygotowali się na nawet najczarniejsze scenariusze. Jak ocenił dziennik Le Parisien na kilka dni przed oficjalnym rozpoczęciem XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w stolicy Francji, "Paryż niekiedy wygląda jak miasto w czasie wojny". Na ulicach tego miasta każdego dnia zobaczyć można bowiem aż 30 tysięcy policjantów i żandarmów. To jednak nie koniec. W najważniejszych momentach igrzysk liczba funkcjonariuszy wzrośnie aż do 45 tysięcy. W Paryżu znajdować się będzie również m.in. 10 tysięcy żołnierzy sił antyterrorystycznych, 21 tysięcy agentów ochrony zatrudniono natomiast w sektorze prywatnym. Jak podaje portal The Sun, w zapewnienie bezpieczeństwa kibicom i sportowcom podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich zaangażowane są ponad 43 kraje. Oprócz dziesiątek tysięcy policjantów i żołnierzy organizatorzy imprezy czterolecia korzystać będą również z helikopterów, dronów oraz sztucznej inteligencji. Czegoś takiego jeszcze świat nie widział. Wyciekają pierwsze szczegóły ceremonii otwarcia Cyberatak przed rozpoczęciem igrzysk w Paryżu. Wyciekły dane sportowców z Izraela Jednym z największych problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć Francuzom podczas igrzysk, są bez wątpienia cyberataki. Podczas IO 2021 w Tokio takich ataków odnotowano aż 450 mln. Choć liczba ta może przerażać, jeszcze 18 lipca Krajowa Agencja Bezpieczeństwa Systemów Informatycznych we Francji zapewniała, że czuje się pewnie przed zbliżającymi się igrzyskami i zrobi co w jej mocy, aby nie tyle uniknąć jakichkolwiek ataków, co bardziej ograniczyć ich skutki. Mimo wzmożonej ostrożności Francuzów w przeddzień ceremonii otwarcia XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu doszło do pierwszego naprawdę poważnego cyberataku. Grupa o nazwie Zeus zamieściła na platformie Telegram wpis o treści: "Izraelskie wojsko wysłało swoich przedstawicieli na Igrzyska Olimpijskie. Ujawniamy, co izraelscy żołnierze robią na Olimpiadzie". Do wpisu dołączono poufne dane izraelskich sportowców, w tym m.in. ich prywatne zdjęcia, adresy domowe, a także informacje wojskowe. Na krótko po ataku hakerów głos w tej sprawie zabrał minister spraw zagranicznych Izraela Israel Katz, który ostrzegł swoje francuskiego odpowiednika, Stephane'a Sejourne. "Są tacy, którzy próbują podważyć uroczysty charakter tego radosnego wydarzenia (igrzysk olimpijskich - przyp. red.). Obecnie prowadzimy oceny dotyczące potencjalnego zagrożenia ze strony irańskich terrorystów i innych organizacji terrorystycznych. Jesteśmy zdeterminowani, aby nasi sportowcy dumnie reprezentowali Państwo Izrael i wierzymy, że możemy liczyć na Francję, jeśli chodzi o zapewnienie im bezpieczeństwa" - przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych. Finalista US Open uderza w szefa PKOl. Zrobiło się nieprzyjemnie. "To żenujące"