Aleksandra Mirosław i Aleksandra Kałucka wygrały swoje ćwierćfinałowe pojedynki w rywalizacji we wspinaczce na czas w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Tym samym stało się jasne, że Polska będzie miała kolejny tej imprezy. Wszystko dlatego, że obie panie rywalizowały ze sobą w ćwierćfinale. Minimalnie lepsza okazała się Mirosław. Kałuckiej, która w tym biegu ustanowiła rekord życiowy - 6,34 sek., pozostała walka o brąz. Na szczęście wygrana. Złoto to nie wszystko. Niewiarygodna dominacja Mirosław. I to od wielu lat Wielkie nerwy w pojedynku o brązowy medal. "Miałam zawał" - Było dużo łez, ale co tam! Wygrałam brązowy medal olimpijski. Jestem bardzo dumna z siebie i z całego teamu. Nie byłoby mnie tutaj bez mojej siostry Natalii. Jest z........e! - mówiła. Zapytana o półfinał, w którym musiała rywalizować z Mirosław i niewiele jej zabrakło do wygranej, odparła: - Starałam się skupiać na swoich biegach. Nie myślałam, z kim biegnę i ile ta osoba biega. Ola mnie pociągnęła do góry, więc zrobiłam życiówkę. W sumie już trzecią w tych igrzyskach. Forma była zatem bardzo wysoka. W rywalizacji o brąz było wiele nerwów. Przeciwniczką była Rajiah Sallsabillach z Indonezji. Kałucka miała jednak problemy. - W środkowej części ledwo złapałam chwyt i pocisnęłam z opuszków palców. Walczyłam do końca. Wiedziałam, że to jeszcze nie jest duży błąd. Było jednak naprawdę blisko katastrofy. Miałam zawał, ale biegłam dalej. Dalej nie wierzę, że mam ten medal! - opowiadała. Tajemnicza zmiana trenera. "To Ola poprosiła" Co ciekawe, tuż przed igrzyskami Kałucka zmieniła trenera. Nie jest nim już Tomasz Mazur, a Piotr Maruszewski. Sama zawodniczka nie chciała mówić o powodach ani o tym, kiedy dokładnie to nastąpiło. Trener Maruszewski też był tajemniczy, ale uchylił nieco rąbka tajemnicy. To szkoleniowiec, który znany jest z pracy z lekkoatletami. Przez trzema laty współpracował z Marcinem Krukowskim, gdy ten bił rekord Polski w rzucie oszczepem. Wiele lat był trenerem Karoliny Kołeczek. We wspinaczce na czas szkolił Patrycję Chudziak, a obecnie do jego grupy dołączyła Aleksandra Kałucka. - Wspinaczką na czas zajmuję się od dwóch lat, ale moją kompetencją są sprinty i płotki - powiedział. Zapytany o to, jak doszło do tego, że Kałucka trafiła do niego, odparł: - Ola poprosiła mnie o przygotowanie do igrzysk. I zrobiłem to. Nie chciał zdradzać, kiedy konkretnie to nastąpiło. Mówił jedynie, że "to było blisko igrzysk". - Kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije. I dlatego dzisiaj będzie szampan - dorzucił pytany o to, czy to nie była ryzykowna decyzja dla obu stron. - To wspaniała zawodniczka do współpracy. Bardzo skoncentrowana na tym, co jest jej rolą. Wdzięczna w komunikacji i wymianie informacji pomiędzy nami. Jest młoda, bo ma dopiero 22 lata, ale jest niezwykle doświadczona jako sportowiec. O wspinaczce wie bardzo dużo, a ja znam się na szybkości. I tak stworzyliśmy sprawny team. Biła spektakularne rekordy. Bardzo wyśrubowaliśmy czasy w tym krótkim czasie, a do tego jest medalistką olimpijską - mówił Maruszewski. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport