Kibice z kraju nad Wisłą 30 lipca otrzymali kolejne na paryskich igrzyskach olimpijskich powody do radości. Jeszcze niedawno, bo w niedzielę, na ustach milionów Polaków była Klaudia Zwolińska. 25-latka otworzyła worek z medalami, ponieważ w finale slalomu kajakowego uznała tylko wyższość jednej z rywalek. Zaledwie kilkadziesiąt godzin później prawdziwy popis dały nasze szpadzistki. Te po dramatycznym boju z Amerykankami dostały się we wtorkowe przedpołudnie do czołowych czterech ekip drużynowej rywalizacji. Podopieczne Bartłomieja Języka zamierzały iść za ciosem, lecz w półfinale przeszkodą nie do pokonania okazały się gospodynie. "Biało-Czerwonym" pozostawał mecz o brąz z równie groźnymi Chinkami. Znów doszło do zaciętej końcówki, do wyłonienia trzeciej ekipy zmagań potrzebna była dogrywka. W doliczonym czasie Aleksandra Jarecka zachowała więcej zimnej krwi niż rywalka i wywalczyła sobie oraz koleżankom najniższy stopień podium. Bohaterka Polek od razu padła na kolana, polały się łzy. Wielki sukces Polek. Aleksandra Jarecka długo nie mogła się uspokoić Emocje trzymały ją także w pierwszym wywiadzie w roli brązowej medalistki igrzysk olimpijskich. "Chciałam powiedzieć nie wiem, ale wiem. Dalej nie mogę w to uwierzyć, że udało nam się to zrobić. Nie dam rady nic więcej powiedzieć" - oznajmiła reporterowi Eurosportu. Błyskawicznie pomogły jej pozostałe reprezentantki. Do głosu doszła Renata Knapik-Miazga. "Cały dzień trzymaliśmy się razem, pomimo nerwów. Tutaj startuje top światowy, ósemka najlepszych drużyn. Już pierwszy mecz był trudny. Drugi natomiast bardzo bliski. Mogłyśmy być w tym finale. Nie chcieliśmy jednak wewnątrz nas jakichś negatywnych emocji. Cieszyliśmy się z tej dobrej szermierki. Wiedzieliśmy, że jak to utrzymamy, to jesteśmy w stanie poradzić sobie z każdym" - przekazała druga z "Biało-Czerwonych". Swoje do powiedzenia miały również Martyna Swatowska-Wenglarczyk oraz Alicja Klasik. "Cały czas wierzyliśmy w Olę. Przełożyliśmy na nią całą naszą energię i dała radę. Wierzyłyśmy do końca i jesteśmy przeszczęśliwe" - powiedziała pierwsza z pań. Cytat drugiej z zawodniczek niebawem będzie chyba hitem internetu. "Przy czterech sekundach i w takiej trudnej sytuacji w szpadzie, gdzie Chinka mogła się okopywać do samego końca, to po prostu trzeba mieć jaja" - wypaliła z uśmiechem na ustach. Historyczny medal. Pękła magiczna bariera Medal szpadzistek jest zarazem krążkiem numer 300 dla reprezentacji Polski w historii występów na igrzyskach olimpijskich.