Reprezentacja Polski pokonała Chińczyków 22:17, a punkty w czwartym meczu turnieju olimpijskiego rozkładały się następująco: Przemysław Zamojski 9, Filip Matczak 5, Adrian Bogucki 4, Michał Sokołowski 4. Zwycięstwo było szalenie ważne w kontekście ewentualnego awansu do fazy play-off. Przed tym spotkaniem nasz zespół miał na koncie tylko jedną wygraną i dwie porażki. Teraz bilans udało się wyrównać. Adrian Bogucki do dziennikarzy: Jesteście szczęśliwi Rozstrzygające momenty meczu to te z końcówki, gdy Sokołowski wykorzystał dwa rzuty wolne i Polacy odskoczyli na 18:14, a na nieco ponad pół minuty do końca przewaga Orłów wynosiła dwa punkty (19:17). Jednak od czego w składzie ma się Zamojskiego, który rzutem za dwa punkty uszczęśliwił zawodników i polską publiczność. Wśród niej na trybunach byli także inni nasi olimpijczycy, jak choćby siatkarki Stefano Lavariniego. - Super, cel był taki, żeby wygrać, bo po prostu był to bardzo ważny mecz. Jesteśmy szczęśliwi, wydaje mi się, że wy także oraz kibice. Oby tak dalej, teraz kolejne dwa mecze w ciągu jednego dnia - mówił zadowolony Adrian Bogucki, a wygrana miała tym słodszy smak, że podopieczni trenera Piotra Renkiela zrewanżowali się reprezentacji Chin za porażkę na IO w Tokio 19:21. Mierzący 215 cm wzrostu nasz kolos zapewnia, że to nie ten moment, by rozmyślać o fazie pucharowej. - Przed nami jeszcze trzy, tak że my musimy skupić się na każdym kolejnym. Na razie nie myślimy o tym, na kogo możemy trafić. Oby tak dalej, jak w dzisiejszym meczu z Chinami - zastrzegł. Dzisiaj "biało-czerwoni" najpierw zagrają z Holandią (godz. 10:35), a wieczorem z potentatem, sześciokrotnymi mistrzami świata Serbami (godz. 22:05). Jak dużym wyzwaniem w takich warunkach, jakie mamy od kilku dni w Paryżu, jest właściwy odpoczynek i regeneracja, zapytaliśmy Boguckiego. Nam się wydawało, że właśnie to przejście z wczoraj na dzisiaj, może dać się Orłom mocno we znaki. As naszej reprezentacji przedstawił nieco inną optykę. Chińczycy, mimo że od początku musieli gonić wynik, nie oddawali pola, ale 24-latek zapewnia, że dokładnie tego oczekiwali od rywala, którego już dobrze znali. - Spodziewaliśmy się po nich wszystkiego, w końcu wygrali z reprezentacją Serbii, gdzie każdy mówił, że to faworyt do złotego medalu na tym turnieju. Po prostu zagrali swoją koszykówkę, taką jaką potrafią, niczego nie dodali ekstra, czego byśmy się nie spodziewali. W niektórych momentach byliśmy bardziej przygotowani na to, co są w stanie zaproponować. Też trafili kilka bardzo ciężkich rzutów przez ręce, ale taka jest koszykówka 3x3 - skwitował Bogucki. Artur Gac, Paryż