Gdy koszykówka 3x3 debiutowała w olimpijskich zmaganiach trzy lata temu w Tokio, polscy koszykarze znaleźli się wśród ośmiu najlepszych ekip globu. Awans do ćwierćfinału wydawał się być formalnością, dawało go szóste miejsce. A jednak taktyka Polaków, opierająca się na grze Michaela Hicksa, nie zdała rezultatu. Przesądziła kiepska skuteczność w ostatnim meczu z Belgią, zabrakło nam trzech punktów, by ostatecznie być wyżej niż Japonia. Teraz dostali drugą szansę, w niemal całkowicie zmienionym składzie. Został tylko Przemysław Zamojski, a bez niego trudno sobie wyobrazić tę drużynę. Bo nawet jak Polakom nie idzie, potrafi błysnąć w ostatnich sekundach. Jak w ostatnich fragmentach meczu z Mongolią na Węgrzech, który dał nam awans a te igrzyska. Kilka akcji i już wyraźne prowadzenie. Biało-Czerwoni prowadzili z Francją Bilety na spotkania w koszykówce 3x3 rozeszły się dawno temu, ale kibice reprezentacji Francji już we wtorek na La Concorde przeżyli jeden zawód. Chwilę przed meczem Trójkolorowych z Polską, turniej pań rozpoczęły ich ulubienice, od meczu z Chinkami. I przegrały go po dogrywce. Polska zaś faworytem nie była, ale też nasza drużyna, po zmianach, jest dla wszystkich wielką niewiadomą. Mamy ogromnego Adriana Boguckiego pod koszem, ale i spore zagrożenie z dystansu. Przekonali się o tym Francuzi, bo mający 215 cm wzrostu center szybko trafił spod kosza. I swoimi długimi rękoma wywoływał obawy w ekipie Trójkolorowych. Mecz dla Polski układał się bardzo dobrze, prowadziliśmy już 9:3, gdy Michał Sokołowski popisał się akcją 2+1, zaraz po wznowieniu. A jednocześnie pojawił się problem z nadmiarem fauli, bo już na początku trzeciej minuty nasi mieli ich siedem. To z kolei oznaczało dwa rzuty wolne dla rywali po nieprzepisowych zagraniach w obronie. A Francuzi korzystali, w 5. minucie tracili już tylko dwa punkty (8:10). Po sześciu zaś - remisowali 14:14. Ale tylko przez chwilę, bo po weryfikacji okazało się, że jeden rzut okazał się jednak po nadepnięciu na linię. Kiepska końcówka Polaków, stracili panowanie pod koszem. A do tego doszły inne błędy To pierwsze spotkanie ma kluczowe znaczenie w dalszej rywalizacji, pozwala złapać oddech, dużo wyjaśnia w kwestii kwalifikacji do fazy play-off. Polacy znów odskoczyli na trzy punkty, za chwilę Franck Seguela poprawił wynik z dystansu na 17:16. Było na styk, jedni i drudzy mieli już nadmiar fauli, pojawiło się zmęczenia. Gdy do końca zostało 2,5 minuty, znów było równo - po 17. Koszykarze weszli w decydującą fazę meczu, a gra się przecież do 21 punktów. Mało tego, sędziowie odgwizdali faul techniczny, Francja dostała wolnego - objęła prowadzenie. A później miała już dwa oczka przewagi (19:17). Polacy wielokrotnie wychodzili z takich opresji, tym razem nie wyszli. Mimo, że doprowadzili do remisu, 19:19. I Lucas Dussoullier trafił z dystansu, to zakończyło sprawę. Francja - Polska 21:19 Francja: Dussoulier 9 (2x2), Seguela 7 (1x2), Rambaut 5 (1x2), Vergiat 0. Polska: Zamojski 6 (1x2), Bogucki 6, Sokołowski 4 (1x2), Matczak 3.