Amy Wilson-Hardy zakończyła swój udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Została wycofana przez Brytyjski Komitet Olimpijski, który wszczął śledztwo w jej sprawie po artykule "Daily Mail". Dziennik dotarł do wiadomości prywatnych 32-letniej gwiazdy rugby, która miała wysłać znajomemu na Whatsappie swoje zdjęcie z czarną maseczką na twarzy i podpisać je: "Myślałam, że będę miała większe szanse u czarnoskórych". Jak już pisaliśmy, "The Sun" zwrócił się do Brytyjskiego Komitetu Olimpijskiego z pytaniami w tej sprawie. Rzecznik prasowy poinformował, że Komitet zdaje sobie sprawę ze zrzutu ekranu opublikowanego w mediach społecznościowych i wszczął już śledztwo, aby ustalić, czy dowód ten nie został sfabrykowany ani w żaden sposób zmanipulowany. 32-letnia gwiazda wystąpiła jeszcze w poniedziałkowym ćwierćfinałowym meczu reprezentacji ze Stanami Zjednoczonymi ale był to jej ostatni w stolicy Francji. We wtorek jej koleżanki już bez niej grały mecz ścieżki play-off o miejsca 5-8. Przegrały, więc na pożegnanie zostanie im walka o siódmą lokatę. Amy Wilson-Hardy pożegnała się z igrzyskami. Decyzja krajowego komitetu olimpijskiego Jak czytamy w "Le Parisien", nieobecność w starciu z USA sztab szkoleniowy tłumaczył "powodami zdrowotnymi". - Nie powiedziano nam o tym zbyt wiele, ponieważ wiemy, że musimy skupić się na grze i turnieju. To wciąż niespodzianka, gdy coś takiego pojawia się w środku turnieju olimpijskiego - powiedziała kapitan Emma Uren. Francuski dziennik komentuje, że zachowanie Wilson-Hardy przypomina tzw. minstrel shows, czyli widowiska rozgrywkowe popularne w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku, w których biali malowali swoje twarze, by pariodiować osoby czarnoskóre.