- Przez całą karierę rzucają mi kłody pod nogi, najpierw trenerzy, a później działacze. Zawieszali mnie, wybierali na trenerów reprezentacji ludzi, którzy nie mają pojęcia o szkoleniu i prowadzeniu kadry. Teraz chcieli się na mnie zemścić i szkoda, że im się to udało - grzmiał w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu zapaśnik Arkadiusz Kułynycz. Kułynycz otworzył "puszkę Pandory". Kolejni sportowcy uderzają w działaczy Ostra krytyka pod adresem polskich działaczy dodała odwagi innym z Biało-Czerwonych, którzy również mieli wiele zarzutów pod kątem organizacji w strukturach związkowych, czy wsparcia dla reprezentantów Polski. Na reakcję ze strony ministra sportu - Sławomira Nitrasa nie trzeba było długo czekać. Wezwał on prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Radosława Piesiewicza do złożenia wyjaśnień. Kolejna olimpijka uderza w działaczy, w te słowa aż trudno uwierzyć. "Nie mieliśmy nic" - Czuje się zażenowany całą sytuacją, ponieważ minister sportu, który odpowiedzialny jest za wyniki i za przekazywanie środków do związków sportowych oskarża wszystkich, by wyłącznie oddalić winę od siebie. To jest chyba pierwszy minister w historii, który stara się w nieudolny sposób zwalić winę na wszystkich dookoła - powiedział już na starcie rozmowy w programie "W rytmie dnia" na antenie Polsat News Piesiewiczna starcie rozmowy w programie "W rytmie dnia" na antenie Polsat News Piesiewicz. Narastają problemy prezesa PKOl. Sensacyjne ustalenia dziennikarza Zarzuty ze strony Sławomira Nitrasa to nie jedyny problem, z jakim zmagać w ostatnim czasie musi się Radosław Piesiewicz. Kolejne, dość bulwersujące fakty działalności prezesa PKOl w oczach opinii publicznej ujawnił dziennikarz śledczy "Radia ZET", Mariusz Gierszewski. Odkrył, że rodzina działacza cieszyła się przywilejami, o jakich pomarzyć mogli jedynie sportowcy. "Od dnia wyboru na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego w kwietniu 2023 roku członkowie rodziny prezesa PKOl Radosława Piesiewicza 35 razy korzystali z usługi VIP na lotnisku Chopina w Warszawie" - poinformował dziennikarz śledczy. Korzystanie z tej usługi generuje ogromne koszty. Strefa VIP kosztuje 1600 zł za osobę i 1000 zł za każdą kolejną. Cena obejmuje oczekiwanie przez pasażera na lot w ekskluzywnych salonikach, mając do dyspozycji przekąski i ciepłe posiłki, a także transport limuzyną. Najbardziej bulwersujący jest jednak fakt, że zgodnie z ustaleniami "Radia ZET", do dnia rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu z usługi VIP Line nie skorzystał żaden sportowiec. Chętnie korzystali z niej za to członkowie rodziny Radosława Piesiewicza. Redakcja ustaliła, że w dokumentach PPL korzystanie przez rodzinę Radosława Piesiewicza z usługi VIP zostało zapisane jako realizacja umowy barterowej z PKOL. IO Paryż 2024. Abstrakcyjne sceny w Warszawie. Zgubiono bagaże polskich olimpijczyków Kontrastuje to mocno z wydarzeniami, do jakich doszło przy okazji powrotu do Polski pierwszych polskich olimpijczyków. Kibice, dziennikarze i wiceprezes PKOL Otylia Jędrzejczak musieli czekać na brązowych medalistów z Paryża - wioślarzy i drużynę szpadzistek niemal dwie godziny po przylocie samolotu. A to w związku ze zgubionymi bagażami sportowców. PKOl nie zamówił dla nich usługi VIP Line, dzięki której bagażami zajęli by się pracownicy PPL. Awantura po występie Polaków na igrzyskach, jest nowy wątek. "Winny związek" Redakcja "Radia ZET" skontaktowała się w celu werfyfukacji tych ustaleń z PKOl-em. W odpowiedzi usłyszała jedynie, że "Polski Komitet Olimpijski nie pokrywa kosztów przelotów, ani kosztów przejścia przez strefę VIP Line członków rodziny Prezesa PKOl Radosława Piesiewicza. Bez odpowiedzi pozostały za to pytania o rozliczania w barterze kosztów przejścia przez strefę VIP członków rodziny Prezesa Piesiewicza.